Co państwo odmówiło nauczenia się z pandemii
What the Country Refused to Learn From the Pandemic
Jakkolwiek krótko, pandemia pokazała nam, że taki amerykański świat jest nie tylko możliwy, ale wręcz na wyciągnięcie ręki.
Przez ks. dr Liz Theoharis
Dzisiaj 5:00 am
EDITOR’S NOTE: Ten artykuł pierwotnie pojawił się na stronie TomDispatch.com. Aby być na bieżąco z ważnymi artykułami, takimi jak te, zapisz się, aby otrzymywać najnowsze aktualizacje z TomDispatch.com.
„I aby w pełni wyzdrowieć, musimy najpierw odzyskać społeczeństwo, które uczyniło nas chorymi.”
Wciąż słyszę te prorocze słowa, mające teraz ćwierć wieku, odbijające się echem w Kościelnym Centrum Narodów Zjednoczonych. Na podium stał David, lider z New Jerusalem Laura, mieszkalnego programu odwykowego w Północnej Filadelfii, który był darmowy i dostępny dla ludzi, bez względu na ich ubezpieczenie i status dochodowy. Był czerwiec 1998 roku i setki osób ubogich i o niskich dochodach zebrały się na kulminacyjnym wydarzeniu „New Freedom Bus Tour: Wolność od bezrobocia, głodu i bezdomności”, miesięcznej akcji organizacyjnej prowadzonej przez działaczy na rzecz praw socjalnych. Dwa lata wcześniej prezydent Bill Clinton podpisał ustawę o „reformie” opieki społecznej, która zlikwidowała ratujące życie zabezpieczenia i zadała karzący cios milionom Amerykanów, którzy byli od nich zależni.
Ten wers Davida utkwił mi w pamięci przez te wszystkie lata. Był w pełni świadomy tego, jak własne zdrowie – czy to z powodu choroby, uzależnienia, czy emocjonalnego zużycia życia – jest nierozerwalnie związane z większymi kwestiami systemowej niesprawiedliwości i nierówności. Po latach spędzonych na froncie zapobiegania i leczenia uzależnień, zrozumiał również, że osobiste wyzdrowienie może nastąpić masowo tylko w społeczeństwie, które chce się zmierzyć z głębszą chorobą, jaką jest ubóstwo i rasizm. W tym miesiącu jego słowa znów przyszły mi na myśl, gdy opłakiwałem śmierć ks. Paula Chapmana, przyjaciela i mentora, który był ze mną na tym spotkaniu w 1998 roku. Kwestia „wyzdrowienia” była w istocie przedmiotem mojej uwagi, gdy administracja Bidena przygotowuje się do ogłoszenia oficjalnego zakończenia stanu zagrożenia zdrowia publicznego, który towarzyszył pierwszym trzem latom pandemii Covid-19.
Dla naszego społeczeństwa ta decyzja jest czymś więcej niż tylko psychologicznym odwróceniem strony. Nawet jeśli nowe przypadki dziennie nadal liczone są w tysiącach w skali kraju, darmowe testy nie będą już dostępne dla wielu, a inne środki zdrowia publicznego z czasów pandemii – w tym szerszy dostęp do leków na uzależnienie od opioidów – również wkrótce dobiegną końca. Co gorsza, wiele tymczasowych zabezpieczeń zdrowotnych i żywieniowych jest teraz na bloku cięcia, zbyt (i biorąc pod uwagę debatę na temat pułapu zadłużenia w Kongresie, potrzeba takich programów jest szczególnie dramatyczna).
Kiedy pandemia po raz pierwszy uderzyła, rząd federalny tymczasowo zakazał wszelkich cięć Medicaid lub Children’s Health Insurance Program (CHIP), nakazując stanom oferowanie ciągłego pokrycia. W rezultacie, zapisy do obu tych programów wzrosły, ponieważ wiele osób potrzebujących ubezpieczenia zdrowotnego znalazło przynajmniej częściowe pokrycie. Ale ten zakaz właśnie wygasł i dziesiątki milionów dorosłych i dzieci są teraz zagrożone utratą dostępu do tych programów w ciągu najbliższego roku. Wielu z nich straciło również dostęp do niezwykle ważnych świadczeń w ramach Supplemental Nutrition Assistance Program (SNAP), ponieważ w zeszłym miesiącu obcięto rozszerzenie tego programu z czasów pandemii.
Oczywiście ogłoszony „koniec’ stanu zagrożenia zdrowia publicznego nie oznacza, że pandemia naprawdę się skończyła. Tysiące ludzi nadal na nią umiera, podczas gdy 20% tych, którzy ją mieli, doświadcza jakiejś formy długiego Covida, a wielu starszych i o obniżonej odporności Amerykanów nadal czuje się niepewnie. Ani, nawiasem mówiąc, ten komunikat nie umniejsza dłużej trwającego, powoli płonącego kryzysu zdrowia publicznego w tym kraju.
Na początku pandemii ks. William Barber II, współprzewodniczący Poor People’s Campaign, ostrzegał, że wirus wykorzystuje głęboko zakorzenione szczeliny w naszym społeczeństwie. Przed pandemią istniało już zbyt wiele warunków wstępnych dla przyszłej katastrofy zdrowotnej: na przykład w 2020 roku było 140 milionów ludzi zbyt biednych, by pozwolić sobie na nagłe wydatki na 400 dolarów, prawie 10 milionów ludzi bezdomnych lub na granicy bezdomności i 87 milionów niedofinansowanych lub nieubezpieczonych.
W zeszłym roku Poor People’s Campaign zleciła przeprowadzenie badania na temat powiązań między Covid-19, ubóstwem i rasą. Niestety, badacze stwierdzili, że fakt, że zbyt wielu Amerykanów odmówiło szczepienia, nie wyjaśniał sam w sobie, dlaczego ten kraj miał najwyższą śmiertelność z powodu pandemii na świecie. Brak przystępnej i dostępnej opieki zdrowotnej w znacznym stopniu przyczynił się do wzrostu śmiertelności. Badanie zakończyło się wnioskiem, że pomimo wczesnych twierdzeń, że Covid-19 może być „wielkim wyrównywaczem”, wyraźnie udowodniono, że jest to „pandemia biedaków”, na którą w 2020 i 2021 roku umrze od dwóch do pięciu razy więcej mieszkańców ubogich hrabstw niż bogatych.
Pandemia nie tylko odsłoniła społeczne szczeliny; zaostrzyła je. Podczas gdy średnia długość życia nadal rośnie w dużej części uprzemysłowionego świata, w Stanach Zjednoczonych uległa stagnacji w ciągu ostatniej dekady. Następnie, w ciągu pierwszych trzech lat pandemii, spadła w sposób, który według ekspertów jest bezprecedensowy we współczesnej historii świata.
Dla porównania, kraje rówieśnicze początkowo doświadczyły zaledwie jednej trzeciej tak dużego spadku średniej długości życia, a następnie, w miarę przyjmowania skutecznych odpowiedzi Covid-19, widziały jej wzrost. W naszym kraju stagnacja w oczekiwanej długości życia przed pandemią i pozornie niekończący się spadek po jej uderzeniu oznaczają nas jako wyjątkowych nie tylko wśród bogatych krajów, ale nawet wśród niektórych biedniejszych. Katastrofalna odpowiedź administracji Trumpa na pandemię była w znacznym stopniu winna temu spadkowi, ale poza tym nasze osiągnięcia w ciągu ostatniej dekady mówią wiele o naszej niezdolności do zapewnienia zdrowego życia dla tak wielu w tym kraju. Jak zawsze w takiej sytuacji najpierw i najgorzej cierpią biedni.
Pandemia jako portal
We wczesnych tygodniach tych blokad Covid-19, indyjska pisarka Arundhati Roy zastanawiała się nad zmianami społecznymi często wywoływanymi przez pandemie w historii. I zasugerowała, że ten nagły kryzys może być okazją do wprowadzenia niezbędnych zmian:
„Historycznie, pandemie zmuszały ludzi do zerwania z przeszłością i wyobrażenia sobie świata na nowo. Ta nie jest inna. Jest portalem, bramą, pomiędzy jednym światem a następnym. Możemy zdecydować się przejść przez nią, ciągnąc za sobą truchła naszych uprzedzeń i nienawiści, naszej chciwości, naszych banków danych i martwych idei, naszych martwych rzek i zadymionego nieba. Albo możemy przejść przez nią lekko, z niewielkim bagażem, gotowi wyobrazić sobie inny świat. I gotowi, by o niego walczyć”
W słowach Roya była nadzieja, ale i ostrożność. Jak zasugerowała, to, co wyłoni się z tego portalu, raczej nie gwarantowało, że będzie lepsze. Pozytywne zmiany nigdy nie są pewne (w rzeczywistości wszystko jest inaczej!). Mimo to, należało dokonać wyboru, podjąć działania. Zmagając się z wielkimi wyzwaniami naszych czasów – powszechnym ubóstwem, bezprecedensową nierównością, rozrachunkiem rasowym, rosnącym autorytaryzmem i katastrofą klimatyczną – ważne jest, aby trzeźwo zastanowić się nad tym, w jaki sposób zdecydowaliśmy się przejść przez portal tej pandemii. Zarówno pewne decyzje, jak i narodowe błędy, mogą nas wiele nauczyć o tym, jak wytyczyć lepszą drogę jako społeczeństwo.
Rozważ federalne programy i polityki tymczasowo utworzone lub rozszerzone w pierwszych latach pandemii. Chroniąc Medicaid, CHIP i SNAP, rząd ustanowił moratorium na eksmisję, przedłużył ubezpieczenie od bezrobocia, wydał stymulujące płatności bezpośrednio do dziesiątek milionów gospodarstw domowych i rozszerzył Child Tax Credit (CTC). Takie proaktywne decyzje polityczne w żaden sposób nie rozwiązały problemu pełnego zapotrzebowania w całym kraju. Jednak przez pewien czas oznaczały one odejście od neoliberalnego konsensusu poprzednich dekad i były mocnym dowodem na to, że potrafimy się nawzajem zakwaterować, nakarmić i zaopiekować. Eksplozja przypadków Covid i zamknięcie gospodarki mogły początkowo wywołać wiele z tych polityk, ale kiedy już zostały wprowadzone, miliony ludzi przekonały się, jak bardzo są one rozsądne i wykonalne.
Dobrym przykładem jest Child Tax Credit. W marcu 2021 roku program został rozszerzony poprzez Amerykański Plan Ratunkowy, a do grudnia wyniki były oszałamiające. Ponad 61 milionów dzieci skorzystało z niego, a 4 miliony dzieci zostały podniesione powyżej oficjalnej granicy ubóstwa, co stanowiło historyczny spadek ogólnego wskaźnika ubóstwa dzieci. Raport wykazał, że miesięczne wypłaty w wysokości do 300 dolarów znacznie poprawiły zdolność rodzin do nadrobienia zaległości czynszowych, regularnego jedzenia, pokrycia kosztów opieki nad dziećmi i innych potrzeb. Dane z ankiet sugerują również, że CTC pomogło poprawić depresję rodziców, stres i niepokój, które często towarzyszą ubóstwu i cierpieniu dzieci.
Jakże więc niezwykłe jest to, że zamiast być obejmowanym za oferowanie migotania czegoś nowego po drugiej stronie tego pandemicznego portalu, rozszerzone CTC zostało porzucone jako 2022 zakończone. Opresyjny ciężar naszych „martwych pomysłów”, by użyć terminu Roya, zmiażdżył tę pełną nadziei możliwość. W zeszłym roku, prowadzony przez blok zjednoczonych Republikanów, Kongres osierocony, powołując się na zmęczony i zużyty mit niedoboru jako uzasadnienie. Kongresman Kevin Brady (R-TX) zapytany o CTC stwierdził, że „kraj szczerze nie ma czasu ani pieniędzy na partyzanckie, kosztowne przepisy, takie jak Child Tax Credit” Uznajcie taką odpowiedź za szczególnie nieszczerą, biorąc pod uwagę, że Brady oraz większość kongresowych Republikanów i Demokratów głosowała za zwiększeniem budżetu wojskowego do rekordowej kwoty 858 miliardów dolarów w tym samym roku.
Na tak wiele innych sposobów nasze społeczeństwo odmówiło zrzeczenia się starego i odrażającego myślenia i zamiast tego „wlecze tusze naszych uprzedzeń i nienawiści” przez portal pandemii.
Trwają ataki na zdrowie kobiet i autonomię tych, które mogą zajść w ciążę; na osoby LGBTQ+, w tym fala antytransowego ustawodawstwa; na bezdomnych, którzy są kryminalizowani za swoje ubóstwo; i na biedne społeczności jako całość, w tym dezinwestycje, rasistowskie nadużycia policji i śmiertelnie niebezpieczne masowe uwięzienie w takich miejscach jak nowojorska Rikers Island i Southern Regional Jail w górach Zachodniej Wirginii. I podczas przetrwania burzy masowych strzelanin z udziałem chrześcijańskich nacjonalistów i białych supremacjonistów, ten kraj jest globalnym wyjątkiem w kwestii bezpieczeństwa publicznego, napędzanym przez niekończące się zwlekanie z wprowadzeniem rozsądnych przepisów dotyczących broni.
Aby dodać obraz do zranienia, nierówności ekonomiczne w Stanach Zjednoczonych wzrosły do bezprecedensowych wysokości w latach pandemii (co okazało się bogiem dla amerykańskich miliarderów), z milionami wiszącymi na włosku i inflacją kontynuującą balon. I podczas gdy zabezpieczenia z czasów pandemii dla biednych są cięte, bieżące zabezpieczenia dla bogatych – w tym historyczne ulgi podatkowe Donalda Trumpa – pozostają nietknięte.
Inny świat jest możliwy
W biurze Employment Project, gdzie pracowałem po pierwszej przeprowadzce do Nowego Jorku w 2001 roku, znajdował się plakat, którego hasło – „Another World Is Possible” – wciąż pozostaje ze mną. Wisiał nad moją głową, gdy pracowałem u boku mojego przyjaciela i mentora Paula Chapmana.
Paul zmarł w kwietniu tego roku i właśnie urządziliśmy mu pogrzeb. Był działaczem na rzecz praw socjalnych i praw pracowniczych, dyrektorem Projektu Zatrudnienia i jednym z założycieli Poverty Initiative, poprzednika Kairos Center for Religions, Rights, and Social Justice, którym obecnie kieruję.
Paul wykonał pionierską pracę, aby połączyć wspólnoty protestanckie i katolickie w Bostonie, zorganizował delegacje północnych duchownych, aby wspierać walkę o prawa obywatelskie w małych miasteczkach w Północnej Karolinie, i sponsorował znaczące zbiórki pieniędzy dla ruchu, wraz ze swoim przyjacielem, teologiem Harveyem Coxem. Spędził również czas w Brazylii, łącząc się z teologami wyzwolenia i innymi osobami, które następnie założyły Światowe Forum Społeczne (WSF), coroczne spotkanie ruchów społecznych z całego świata, którego mantrą założycielską było „Inny świat jest możliwy” W ciągu swojego długiego życia Paul robił to, co liderka Czarnej Struktury Wolności Ella Baker nazwała „pracą na roli”, powolną, często pomijaną pracą budowania zaufania, troszczenia się o ludzi, sadzenia nasion i uprawiania ziemi, aby ruchy transformacyjne mogły kiedyś zakwitnąć. Jego życie było ciągłym przypomnieniem, że każdy moment organizowania, nieważne jak mały, jest fundamentalnie ważną częścią tego, jak budujemy w kierunku zbiorowego wyzwolenia.
Paul wyjaśnił wiele rzeczy, w tym to, że potężne ruchy na rzecz zmian społecznych zależą od przywództwa tych, których najbardziej dotyka niesprawiedliwość. Tuż obok plakatu WSF znajdował się inny, na którym czytamy: „Nic o nas, bez nas, nie jest dla nas” Paweł regularnie mówił o tym, że biedni i uciskani ludzie muszą być nosicielami moralnych standardów dla społeczeństwa. Był nieugięty w swoim przekonaniu, że obowiązkiem duchownych i wspólnot religijnych jest stanie u boku ubogich w ich walce o szacunek i godność. Jako młody organizator walki z ubóstwem i seminarzysta, byłem głęboko zainspirowany sposobem, w jaki wzorcowo łączył pracę polityczną i duszpasterską.
Być może najważniejsza lekcja, jaką od niego otrzymałem, dotyczyła idei „kairos” czas. Paweł nauczył mnie, że w starożytnej Grecji istniały dwie koncepcje czasu. Chronos był czasem normalnym, chronologicznym, natomiast kairos był szczególnym momentem, w którym normalny czas został zakłócony i coś nowego obiecywało – lub groziło – pojawieniem się. W naszych godzinach „refleksji teologicznej” powiedziałby, że podczas kairos czas, gdy stare sposoby funkcjonowania świata umierały, a nowe z trudem się rodziły, nie było możliwości, byś pozostał neutralny. Trzeba było zdecydować, czy poświęcić swoje życie zmianie, czy też zablokować jej drogę. W pewien sposób jego opis kairos czas idealnie pasował do sugestywnej metafory Roya z tamtego pandemicznego portalu i kiedy po raz pierwszy przeczytałem jej esej, natychmiast pomyślałem o Paulu.
W starożytności greccy łucznicy byli szkoleni do rozpoznawania krótkich kairos moment, otwarcie, kiedy ich strzała miała największe szanse na osiągnięcie celu. Obraz czujnego łucznika pozostaje dla mnie potężny, zwłaszcza że kairos czas reprezentuje zarówno ogromne możliwości, jak i nieuchronne niebezpieczeństwo. Chwila może być wykorzystana i strzała wystrzelona prawdziwie lub może być chybiona, a łucznik równie szybko stanie się celem. Paul żył swoim życiem jako łucznik sprawiedliwości, zawsze czujny, zawsze cierpliwy, zawsze z nadzieją, że inny, lepszy świat jest rzeczywiście możliwy.
Pomimo naszej ponurej obecnej chwili, zachowuję tę samą nadzieję. Pandemia, choć krótka, pokazała nam, że taki amerykański świat jest nie tylko możliwy, ale i na wyciągnięcie ręki. W miarę jak kryzys zdrowia publicznego zbliża się do „oficjalnego” końca, nie jest dla mnie zaskoczeniem, że tak wielu z rządzących zdecydowało się podwoić politykę, która chroni ich interesy. Ale tak jak Paul, to nie jest przywództwo bogatych i potężnych, które wybieram, aby podążać. Ponieważ nasze społeczności nadal walczą o opiekę zdrowotną, mieszkania, godne płace i wiele innych rzeczy, wierzę, że jeśli dać im połowę szansy, biedni, cierpiący i opuszczeni, już stojący w rozkroku między naszym zranionym starym światem a możliwym nowym, mogą pomóc nam wprowadzić nas w o wiele lepszą przyszłość.