Show Biznes

Droga Daniela Dae Kima od aktora do adwokata

Daniela Dae Kima znacie zapewne z roli Jin Soo Kwona w serialu Zagubieni oraz Chin Ho Kelly’ego w serialu Hawaii Five-O. A ostatnio w Apple TV+ w serialu Roar, w serialu antologicznym Nat Geo The Hot Zone: Anthrax, a wkrótce AMC’s Pantheon, animowany serial fabularny na podstawie serii opowiadań Kena Liu oraz adaptacja na żywo Avatar: The Last Airbender Netflixa.

Ale co ważniejsze, Daniel Dae Kim stał się jednym z najważniejszych rzeczników praw Amerykanów Azji i Wysp Pacyfiku. Kim założył firmę produkcyjną 3AD, która zajmuje się tworzeniem treści przedstawiających postaci i historie, które tradycyjnie nie są reprezentowane w wystarczającym stopniu. (Firma ta stoi za programem ABC The Good Doctor, w którym Kim pełni również funkcję producenta wykonawczego) Dwukrotnie zeznawał przed Kongresem, aby pomóc w uchwaleniu ustawy o przestępstwach z nienawiści Covid-19. Jest też członkiem założycielem nowo powstałej organizacji non-profit Asian American Foundation, której celem jest poprawa sytuacji w zakresie niedoinwestowania działań na rzecz AAPI. Od maja 2021 r. TAAF przekazała już 125 mln dolarów na wsparcie działań na rzecz AAPI i zebrała 1,1 mld dolarów w pierwszym miesiącu swojej działalności.

Podróż Kima od dziecka koreańskiego imigranta dorastającego w Pensylwanii do aktora i rzecznika, którym jest dzisiaj, jest pełna lekcji, jak pozostać wiernym swoim wartościom i znaleźć odwagę, by bronić siebie i innych. Aby uczcić miesiąc dziedzictwa AAPI, rozmawialiśmy z Danielem Dae Kimem przez Zoom o jego doświadczeniach jako azjatycko-amerykańskiego aktora od momentu, gdy zdecydował się na pracę w branży twórczej, o znaczeniu jego przełomowej roli w Zagubionych i o tym, dlaczego trudno mu oglądać Przyjaciół.

Esquire: Poszedłeś do college’u, aby studiować politykę i zostać prawnikiem, co wydaje się być bardzo szanowanym kierunkiem, z którego każdy rodzic, Azjata czy nie, byłby zadowolony, ale ostatecznie zdecydowałeś się na aktorstwo. Co Cię do tego przyciągnęło?

Daniel Dae Kim: Kilka rzeczy. Jedną z nich był pomysł, że mogę być kimkolwiek innym. Proszono mnie o występy, o wyrażenie siebie. I bardzo często jako dziecko. Czułem, że prosi się mnie o coś zupełnie przeciwnego. Żeby nie być sobą. Żeby nie mieszać się w ramach akceptowalnego zachowania. Miło było więc poczuć tę wolność. Wcielić się w postać i mieć licencję na bycie kimkolwiek, czego ta postać wymagała.

Podobała mi się także intelektualna strona przedstawień, w których brałem udział, oraz to, że stanowiły one komentarz w sposób, do którego nie byłem przyzwyczajony jako student politologii. Mogłem badać i analizować otaczający nas świat poprzez teorię polityczną i wiadomości, ale komentarz społeczny był czymś zupełnie innym i uważam, że było to naprawdę satysfakcjonujące.

the good doctor   believe   the new chief of surgery, dr jackson han daniel dae kim, believes dr shaun murphy is a liability more than an asset and works to keep him out of the operating room permanently on the good doctor, monday, feb 25 1000 1100 pm est, on the disney general entertainment content via getty images television network david bukach via getty imagesdaniel dae kim
Daniel Dae Kim w programie ABC „The Good Doctor”, wyprodukowanym przez jego firmę producencką 3AD.

David Bukach

ESQ: A jak się czuli Twoi rodzice, kiedy powiedziałeś im, że nie zamierzasz już być prawnikiem?

Kim: Bardzo im się to spodobało! Nie, moi rodzice to azjatyccy imigranci starej daty. Mój tata przyjechał do USA pod koniec lat 60-tych, kiedy Stany Zjednoczone złagodziły politykę imigracyjną dla Azjatów z wyższym wykształceniem. Mój tata zamierzał zostać lekarzem. Oboje moi rodzice studiowali w Korei na bardzo dobrych uczelniach i chcieli, żebym poszedł w ich ślady. Kiedy oni dorastali, zawód aktora nie był szanowany. Teraz w Korei jest zupełnie inaczej, ale wtedy nie było tego na liście rzeczy do zrobienia. W związku z tym przeżyliśmy z ojcem trudne chwile. Przez kilka lat nasze relacje były naprawdę trudne.

ESQ: Jestem pewna, że w pewnym momencie w końcu dostrzegli, że to dla ciebie opłacalna kariera, prawda?

Kim: Tak, to znaczy, o dziwo, znalazłam z nimi kompromis, bo w końcu wróciłam na studia magisterskie z aktorstwa na NYU. I kiedy to zrobiłam, po pierwsze, nie próbuję się tu napinać, ale w końcu wygrałam stypendium, więc nie musieli za to płacić. W pewnym sensie niechętnie uszanowali fakt, że wracam na studia, uszanowali stypendium i zawsze uważali, że jeśli aktorstwo nie wypali, będę mógł uczyć – będę miał się na czym oprzeć. I teraz oczywiście są naprawdę dumni. Mój tata lubi od czasu do czasu dawać mi rady dotyczące kariery.

ESQ: Jakiej rady udzielił Ci ostatnio?

Kim: Powiedziałam mu, że mam pracę, a on usiadł i zapytał: „Ile płacą?” Takie rzeczy. Doceniam to, że interesuje się moją karierą.

ESQ: I chociaż twój tata pracował w zawodzie lekarza, miałeś krewnych, którzy byli twórcami i artystami, prawda?

Kim: Tak, nie zdawałam sobie z tego sprawy, dopóki nie zaczęłam robić kariery przez kilka lat. Powiedziano mi, że w rodzinie ze strony mamy są piosenkarze, są artyści plastycy. Mój tata, kiedy służył w Wietnamie, sam nauczył się grać na harmonijce ustnej i był naprawdę utalentowanym piosenkarzem. To jest rozproszone w całej mojej rodzinie. To po prostu było tłumione jako zawód.

ESQ: W 96 roku ukończyłeś NYU z tytułem magistra sztuki. Jak wyglądała wtedy sytuacja azjatycko-amerykańskiego aktora?

Kim: To było trudne w kontekście tego, jak sprawy mają się dzisiaj. Oczywiście było gorzej. Ale w tamtych czasach nie wiedzieliśmy nic lepszego. Byłam młoda, wychodziłam ze szkoły pełna nadziei i marzeń. Nie było zbyt wielu możliwości dla azjatycko-amerykańskich aktorów. Chodziliśmy na przesłuchania do teatru, ponieważ w tamtych czasach teatr był bardziej otwarty pod względem castingów niż telewizja i film. Zwłaszcza klasyków, takich jak Szekspir czy Chekoff. Wiele teatrów stosowało wówczas politykę zwaną colorblind casting. Po ukończeniu studiów dostałam pierwszą pracę w Public Theater w Nowym Jorku. W ten sposób zacząłem budować swoją karierę. W Nowym Jorku działał też teatr Pan Asian Rep, który skupiał się na historiach opowiadanych i pisanych przez Amerykanów azjatyckich.

Tak więc mogłam wcześnie rozpocząć pracę. Miałem dużo szczęścia, bo problem polega na tym, że nie można się w niczym poprawić, jeśli nie ma się praktyki, a kiedy nie ma żadnych możliwości, nie można się poprawić. Jestem więc wdzięczny takim miejscom, jak Pan Asian Rep, National Asian American Theater Company, East West Players w Los Angeles. To były miejsca, w których Azjaci z Ameryki Północnej mogli się sprawdzić.

daniel dae kim as king mongkut of siam and maria friedman as anna leonowens in the production of the musical the king and i at the royal albert hall in london photo by robbie jackcorbis via getty images
Daniel Dae Kim w przedstawieniu „The King and I” w Londynie.

Robbie Jack

ESQ: Oczywiście, w telewizji i w teatrze pracowali aktorzy azjatyccy, ale przynajmniej z mojego punktu widzenia wciąż czuliśmy się marginalizowani. Czy poza teatrem znalazłeś jakichś mentorów? Kogo prosiłeś o radę? A kogo podziwiałaś?

Kim: Kiedy zaczęłam grać, moimi wzorcami nie byli Amerykanie azjatyccy, właśnie z powodu tego, o czym wspomniałaś. Pamiętam, że patrzyłam na takich ludzi jak Sidney Poitier i Denzel Washington, ponieważ byli pionierami i dokonywali przełomowych odkryć dla społeczności afroamerykańskiej. Pomyślałem sobie, że może ja też mógłbym być czubkiem włóczni dla społeczności azjatycko-amerykańskiej, ponieważ nie widziałem takiej reprezentacji. Miałam nadzieję i wierzyłam, że w końcu ją dostaniemy. I wiesz, mam nadzieję, że nadal będę pracować, kiedy to się stanie.

Ale masz rację, w tamtych czasach znanymi Azjatami byli Jackie Chan, Bruce Lee, Jet Li. Pamiętam Arnolda z Szczęśliwych dni. A kiedyś George’a Takei z Star Trek. Pamiętam też stereotypy, które wtedy istniały. To było pole minowe, na którym można było budować karierę, unikając ról, które w oczywisty sposób były stereotypowe.

ESQ: Co prowadzi mnie do Jina, twojej przełomowej roli w Lost. Osobiście, jako Amerykanin z Azji, świetnie było zobaczyć Azjatę, który był symbolem seksu w jednym z największych programów telewizyjnych. Oczywiście nie masz wpływu na to, jak dobrze wyglądasz, ale czy ważne było dla Ciebie, aby wybierać role, które nie tylko były sprzeczne z azjatyckimi stereotypami, ale także starałeś się je przełamywać?

Kim: Zdecydowanie tak i mogę Ci powiedzieć, że uniknąłem wielu przesłuchań, na których chodziło o rolę samca beta, przywódcy gangu lub wiesz, wymień stereotypową sytuację z odcinka Chinatown w Twoim ulubionym serialu. Ale kiedy pojawił się Lost, pomyślałem, że to może być coś naprawdę interesującego. Przede wszystkim szukano dwóch osób, które mówiłyby po koreańsku w amerykańskim serialu i miały być stałymi bywalcami serialu. Zazwyczaj, gdy proszą o znajomość języka, to jest to dla gwiazdy gościnnej, ofiary przestępstwa lub coś podobnego. Ale to było coś wyjątkowego. Nie chcę wyolbrzymiać sprawy, bo to nie było tak, że siedziałem i wybierałem między 10 pilotami i pomyślałem: ooo, Lost wydaje się najlepszy.

united states   january 11  1021766818    lost   outlaws   kate and sawyer divulge dark secrets to each other while tracking a renegade boar that sawyer swears is purposely harassing him meanwhile, hurley and sayid worry that charlie is losing it after his brush with death, and a shocking, prior connection between sawyer and jack is revealed robert patrick terminator 2 judgment day, the x file guest stars, on lost, wednesday, xxx 800 902 pm, et, on the disney general entertainment content via getty images television network  photo by mario perezdisney general entertainment content via getty images
Daniel Dae Kim jako Jin w serialu „Zagubieni”.

Mario Perez

Chcę być z tobą szczery. W roku, w którym dostałem się do Lost, miałem chyba dwa przesłuchania do pilotów w ciągu całego roku. Dla tych, którzy nie wiedzą, jak działa sezon pilotażowy – to było przed streamingiem – był taki okres w roku, między styczniem a marcem, kiedy zaczynano castingi i tworzono wszystkie przyszłe jesienne programy telewizyjne. To było jak sezon tarła łososia. Wtedy to wszyscy aktorzy przyjeżdżali do Los Angeles, aby spróbować dostać się do nowych programów. Moi znajomi, którzy nie są Azjatami, a konkretnie białymi, mieli dosłownie od trzech do czterech przesłuchań dziennie i ciągle mi się skarżyli, że nie mogą nadążyć.

A ja tymczasem czekam przy telefonie i nikt nie dzwoni. Kiedy więc doszło do Zagubionych, było to jedno z dwojga. Dla azjatycko-amerykańskiego aktora oznacza to, że musi mieć co najmniej średnią 500, aby w danym roku mógł zarobić na jedzenie.

Miałem dużo szczęścia, że dostałem serial, dostałem się do Lost, a nawet jeśli dostaniesz pilota, nie ma gwarancji, że pilot zostanie przyjęty do serialu i nie ma gwarancji, że serial dobrze wypadnie. Musiałem pokonać wiele przeszkód, żeby móc teraz z tobą rozmawiać i żebyś mógł powiedzieć, że naprawdę doceniasz Lost. Miałem dużo szczęścia i nie można tego pominąć.

united states   february 02  lost   left behind   after discovering that one of her own has betrayed her to the others, kate is left to fend for herself in the jungle with juliet meanwhile, hurley warns sawyer to change his selfish ways and make amends with his fellow survivors or he may face a vote of banishment, on lost, wednesday, april 4 1000 1100 pm, et, on the disney general entertainment content via getty images television network  photo by mario perezdisney general entertainment content via getty images
Daniel Dae Kim i jego współscenarzysta Yunjin Kim (Sun) w serialu Lost.

Mario Perez

ESQ: Bardzo interesujące było to, że musiałeś zachowywać się jak Koreańczyk, mimo że jesteś Amerykaninem. Czy grając Jina odkryłaś coś o sobie, o swojej koreańskości i amerykańskości?

Kim: Absolutnie. Wiesz, co sobie uświadomiłem? Nigdy tak naprawdę nie patrzyłem na swoją osobowość i swoje maniery przez pryzmat tego, jaka część mnie jest Koreańczykiem, a jaka Amerykaninem, dopóki nie zacząłem się uczyć do tej postaci, bo zdałem sobie sprawę, że nie mogę mieć amerykańskich manier. Nie chciałem przedstawiać siebie jako kogoś, kto wyraźnie pochodzi ze Stanów Zjednoczonych, ponieważ kilka razy wracałem do Korei i wiecie, w moim życiu, kiedy byłem nastolatkiem i kiedy wróciłem, żeby tworzyć, dla Koreańczyków było oczywiste, że jestem Amerykaninem. I to zanim jeszcze wypowiedziałem jakiekolwiek słowo. Widać to było po moim sposobie chodzenia. Sposób, w jaki zajmowałem przestrzeń. W sposobie noszenia ubrań. Dlatego chciałem mieć pewność, że kiedy przedstawiam Jina, to jest to ktoś, kto w Korei może uchodzić za Koreańczyka. Inspiracją byli dla mnie moi rodzice i przyjaciele rodziców. Przejąłem wiele z ich manier i sposobu, w jaki podchodzili do sytuacji. Zapamiętałem takie drobiazgi, jak to, jak mój tata wyrażał zdziwienie i jak jego przyjaciele złościli się na różne rzeczy. Stało się to trochę projektem badawczym dotyczącym historii mojej rodziny.

ESQ: Częścią tego, dlaczego założyłeś firmę producencką, była chęć, jak to mówisz, zajęcia miejsca przy stole. Opowiedz nam o tej podróży.

Kim: Założyłam firmę produkcyjną, ponieważ jako aktorzy jesteśmy ostatecznie pracownikami. Zatrudnia się nas dopiero wtedy, gdy ktoś inny stworzy świat, napisze scenariusz i zdecyduje, że ktoś taki jak ja może w nim zagrać rolę. I w tym momencie czekamy, aż spadnie na nas rola, o którą będziemy mogli się ubiegać.

Chciałem być twórcą miejsc pracy. Chciałem być tym, który faktycznie tworzył te światy, abym mógł je zaludnić w sposób, w jaki ja widzę świat. Jak mam to ująć? Nie musimy być zdani na łaskę i niełaskę innych, ale możemy być źródłem zmian. Każdy odpowiada przed kimś innym, wiesz, nawet jako producent, odpowiadamy przed studiami, które odpowiadają przed sieciami, które odpowiadają za wyniki oglądalności. Ale wiedziałem, że jeśli chcę zobaczyć więcej reprezentacji, to jest to krok, który mogę zrobić, aby to ułatwić.

ESQ: Wspomniałeś o znaczeniu reprezentacji. Zastanawiam się, jak to jest, gdy oglądasz filmy z dziećmi. Czuję, że jako rodzic pochodzący z Ameryki Azjatyckiej, zwracam uwagę na reprezentację lub jej brak i dlaczego jest to ważne. Jak to jest, kiedy oglądasz coś ze swoimi dziećmi?

Kim: Kiedy moje dzieci oglądają programy, moja żona i ja zawsze robiliśmy tę naturalną rzecz, że za każdym razem, kiedy na ekranie pojawiała się azjatycka twarz, wskazywaliśmy ją i mówiliśmy: „Patrzcie”. Niezależnie od tego, czy był to duży film, czy reklama, mówiliśmy: „Patrzcie” W ten sposób tworzyła się dynamika, dzięki której można było zauważyć, że ktoś tego nie widzi.

Robimy to także wtedy, gdy widzimy program, w którym nie ma reprezentacji mniejszości. Mówimy: „Wow, to strasznie jednorodna obsada” Moje dzieci uwielbiały „Przyjaciół” , bo oglądały powtórki i mówiły mi: „Hej, jak to jest, że w ich Nowym Jorku wszyscy są biali?” „Dziękuję, że o tym pomyślałeś” – odpowiadałam im. Bo to prawda. Mimo że uwielbiam ten serial, to jeśli chodzi o różnorodność, był on… powiedzmy, że był… kwestionowany. Ważne jest, abyśmy patrzyli na całą naszą rozrywkę przez nasz pryzmat. Ale to zawsze mówi coś o sposobie, w jaki dorastałem.

Przeprowadzono badania, w których poproszono przedstawicieli różnych ras o wskazanie swoich bohaterów i okazało się, że Amerykanie azjatyccy są grupą, która bardziej identyfikuje się z nie-Azjatami niż z przedstawicielami innych ras. Oznacza to, że widząc kogoś takiego jak Jennifer Aniston czy ktoś z obsady Przyjaciół, mogliby powiedzieć: „O tak, to ja”. Natomiast ludzie innych ras nie byliby w stanie zrobić tego tak łatwo i tak chętnie, chyba że postać byłaby tej samej rasy. To było bardzo interesujące, że psychologicznie patrzymy poza własne doświadczenia, ponieważ nie mieliśmy innych, na których moglibyśmy się wzorować, i uczono nas asymilacji. Jest to bardzo interesująca dynamika w psychice zbiorowej Ameryki Azjatyckiej.

honolulu   july 14  makaukau oe e paani   when the bodies of two serial killers are found on five 0 property with chess pieces in their mouths, mcgarrett and the team hunt for a vigilante as fear grows that tourists arent safe in hawaii, on the seventh season premiere of hawaii five 0, friday, sept 23 900 1000, etpt, on the cbs television network rosalind chao guest stars as governor keiko mahoe pictured left to right grace park as kono kalakaua and daniel dae kim as chin ho kelly photo by norman shapirocbs via getty images
Daniel Dae Kim i Grace Park w serialu Hawaii Five-O. Oboje aktorzy opuścili serial, ponieważ nie otrzymywali takiego samego wynagrodzenia jak ich biali koledzy.

Archiwum zdjęć CBS

ESQ: Chcę porozmawiać o pieniądzach. Niedawno udostępniłeś na swoim Instagramie zdjęcie z Muzeum Chińskiego Towarzystwa Historycznego w Ameryce. Był to dokument pokazujący, jak bardzo Bruce Lee był niedopłacony jako jeden z głównych aktorów w The Green Hornet. Rozstałeś się z Hawaii Five-O z powodu różnic w zarobkach. Jakie to było uczucie, gdy zobaczyłeś ten artefakt z innej epoki?

Kim: Dało mi to dziwne poczucie komfortu, wiedząc, że to nie tylko ja. I że nie tylko ludzie wokół mnie doświadczyli tego samego, ale że ktoś taki jak Bruce przeszedł przez to, przeżył i wzniósł się ponad to. Pocieszała mnie świadomość, że ja też mogę to zrobić.

Oczywiście bardzo przygnębiające było też zrozumienie historycznych implikacji tego, jak głęboko tego typu problemy sięgają od początku istnienia rozrywki. Musieliśmy walczyć o swoje miejsce. Wiąże się to z pojęciem możliwości, ponieważ aby pensja mogła się zwiększać, trzeba mieć wiele okazji, przy których za każdym razem można osiągnąć wyższy poziom. Ale jeśli nie masz możliwości, automatycznie otrzymujesz niższą pensję niż osoby, które mają możliwości. Widać więc, że pojęcie możliwości ma wiele różnych implikacji.

Umiejętności Bruce’a, jego zestaw… jeśli pomyślisz o Zielonym Szerszeniu. Czy naprawdę pamiętacie kogoś innego niż Bruce Lee w Zielonym Szerszeniu? A on nie tylko grał, ale też sam wykonywał akrobacje. Wykonywał pracę kaskadera i aktora, a na liście zgłoszeń był numerem dwa. I faktycznie, jeśli spojrzeć na nadgodziny na tych kartach, Bruce otrzymywał niższe wynagrodzenie niż kaskader.

Jest to jedna z tych rzeczy, w których musimy nieustannie walczyć o swoje miejsce przy stole. I myślę, że coraz ważniejsze jest, abyśmy głośno walczyli o nasze miejsce przy stole, ponieważ w społeczności azjatyckiej nie jest tajemnicą, że to się dzieje od dawna, ale jest to zupełnie nowe dla ludzi spoza tej społeczności, którzy są zszokowani, że takie rzeczy się dzieją.

Dlatego naszym obowiązkiem jest zwrócenie na to uwagi. I to nie tylko w mojej branży. Dzieje się tak również w innych branżach. Wszyscy widzieliśmy ten bambusowy sufit, gdzie wielu z nas, po ukończeniu studiów w Lidze Bluszczowej, trafia do najlepszych firm, najlepszych przedsiębiorstw, najlepszych publikacji i jest nas tam wielu na niższych szczeblach, ale znikamy, gdy awansujemy do średniego szczebla i na stanowiska kierownicze. Co się z nami dzieje, gdy nasza reprezentacja drastycznie spada?

ESQ: A co według Ciebie powinno się zmienić, aby przebić się przez ten tak zwany bambusowy sufit?

Kim: Myślę, że jest to kilka rzeczy. Chodzi o takie rozmowy jak ta. Chodzi o takie rzeczy jak miesiąc dziedzictwa kulturowego Amerykanów Azji i Pacyfiku, w którym podkreślamy historie Azjatów i celebrujemy je. Trzeba, by ludzie mówili o naszych zwycięstwach i rzeczach, które warto świętować. A to oznacza dla nas, że musimy przestać zachowywać się jak wieczni goście. Zachowujmy się jak Amerykanie, którzy zasługują na przywileje i uprawnienia wynikające z faktu bycia tutejszym obywatelem, przeżycia tutaj swojego życia, a w wielu przypadkach życia od pokoleń. Musimy tylko sami w to uwierzyć i edukować tych, którzy widzą w nas coś innego niż pełnoprawnych Amerykanów.

Ta treść została zaimportowana z serwisu Instagram. Te same treści w innym formacie lub więcej informacji można znaleźć na ich stronie internetowej.

ESQ: Masz dużą praktykę w bronieniu siebie i innych w społeczności AAPI. Ale nawet ja, jako czterdziestokilkuletni profesjonalista, mam czasem trudności z bronieniem siebie, a co dopiero innych osób, które mogą być niedoreprezentowane. Jaką masz radę dla ludzi, którzy chcą zdobyć się na taką odwagę?

Kim: To nie jest łatwe. Istnieje wiele elementów kulturowych, które sprawiają, że zachowujemy się tak, jak się zachowujemy. Chodzi jednak o to, że ludzie nie dowiedzą się, że masz problem, dopóki nie dasz im do zrozumienia, że problem istnieje. Myślę, że historycznie bardzo łatwo jest nam przeoczyć i powiedzieć: „Nie martwcie się o Kevina. Nie martwcie się o Daniela. On jest w porządku. Słuchaj, on tam po prostu cicho pracuje” Wiecie, jedną z lekcji, jakie otrzymałem w mojej branży, jest to, że skrzypiące koło dostaje tłuszcz. Nie znaczy to, że każdy musi być wrzodem na tyłku, ale musimy znaleźć w sobie odwagę.

I wiecie co, kiedy odchodziłem z Hawaii Five-O, niekoniecznie robiłem to dla siebie, ale raczej dla pokoleń, które przyjdą po mnie, ponieważ to właśnie tacy ludzie jak my, którzy mają ugruntowaną pozycję i mogą dokonywać wyborów, czy podjąć pracę, czy nie, pomogą tym, którzy nie mają wyboru, którzy zaczynają i dostają ofertę mniej niż równą i muszą ją przyjąć, ponieważ nie mają wyboru.

Chodzi więc o to, by myśleć o przyszłych pokoleniach i o tym, jak to, co robimy – włączam do tego Kevina również Ciebie, ponieważ jesteś teraz w pozycji, w której masz wpływ i masz platformę – sprawia, że rzeczy stają się lepsze dla tych, którzy przyjdą po nas, w taki sam sposób, w jaki ludzie przed nami przetarli szlak dla nas.

Ta zawartość jest tworzona i utrzymywana przez osobę trzecią, a następnie importowana na tę stronę, aby ułatwić użytkownikom podawanie adresów e-mail. Więcej informacji na temat tej i podobnej zawartości można znaleźć na stronie piano.io

Related Articles

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Back to top button