Show Biznes

Fantazja mnie nie dostrzegła, więc napisałem się sam

Nigdy nie chciałam być Willow.

Nie zrozumcie mnie źle, kochałam wiedźmowatą najlepszą przyjaciółkę w Buffy the Vampire Slayer , ale wiedziałam, czym była – pomocnikiem. Częścią ekipy łowców. Uprzejma, troskliwa, poświęcająca się aż do momentu, gdy poświęciła zbyt wiele i w końcu, pod koniec szóstego sezonu, stała się mroczna i stała się czarnym charakterem. Polubiłam ją bardziej, ale jej narracyjny łuk nauczył mnie również ponurej lekcji: aby postać queer miała znaczenie, aby poruszyć narracyjną igłę, musi być nieszczęśliwa, udręczona, martwa.

Więc nie, nigdy nie chciałam być Willow. I szczerze mówiąc, Buffy nigdy nie była moją prędkością, nawet jeśli byłem blond dzieciakiem z Kalifornii, a może właśnie dlatego. Nie, chciałem być Spike’m. Chciałem być Supernatural Samem i Deanem Winchesterami w ich czarnej Impali z ’67 roku. Chciałem być Heroes’ Peterem Petrelli i Sylarem. Chciałem być bohaterem lub złoczyńcą, tak długo jak byłem głównym bohaterem. Nie bez powodu tak wiele osób, które nie widzą siebie w bohaterze, odnajduje siebie w złoczyńcy. Złoczyńcy poruszają się prostopadle, zamiast równolegle. Ich obecność zakłóca historię. Są bezczelnie, bezwstydnie sobą.

Patrząc wstecz, każda postać, którą lubiłem, miała jedną rażącą cechę wspólną: prawie zawsze byli to mężczyźni.

Nie chodziło o to, że chciałem być mężczyzną, ale chciałem mieć znaczenie w taki sposób, jak oni. Chciałem mieć takie fabuły, jakie im przyznano na stronie i na ekranie. Mieli być antybohaterami, mieli być skomplikowani, mieli być nieporządni, denerwujący i potężni. Nigdy nie zostali zredukowani do jednej rzeczy. Nie, każdy aspekt, każda cecha, każda wada piętrzyła się, aż byli tak zniuansowani i realistyczni, jak ludzie oglądający. Oczywiście identyfikowałem się z nimi, gdy inne opcje były w porównaniu z nimi bladymi cieniami – kartonowymi wycinankami.

Nie chodziło o to, że chciałem być mężczyzną, ale chciałem mieć takie znaczenie jak oni.

Nie widziałem siebie na ekranie, więc zmodyfikowałem swój własny wizerunek. Wymagało to po prostu odrobiny kontorsji. Gdzieś w domu moich rodziców jest prawie dekada zdjęć mnie w Halloween, a na prawie wszystkich mam wąsy: mój dziecięcy skrót do męskości i władzy. W moim umyśle matematyka była prosta. Historie oczywiście nie miały się zmienić – ja po prostu musiałbym się zmienić, żeby je dopasować.

83099 gellar hannigan

Alyson Hannigan jako Willow i Sarah Michelle Gellar jako Buffy w Buffy the Vampire Slayer.

John Fagerness//Getty Images

To niesamowite, co robimy pod nieobecność luster. I takie właśnie są te role. Historie są ich pełne i, zwłaszcza gdy dorastamy, patrzymy na te historie, aby powiedzieć nam, gdzie jesteśmy, gdzie należymy. Niektórzy ludzie widzą siebie w centrum. Inni – na krawędziach. Jeszcze inni – nigdzie. Niektórzy, nie widząc siebie, odwracają się od tych historii. Niektórzy akceptują, tak jak ja, potrzebę maskarady.

Często żartuję, że gdybym zobaczył siebie na ekranie, gdy miałem szesnaście lat, być może nie zajęłoby mi dodatkowej dekady, by się ujawnić. (Nie mam szczególnie eleganckiej czy poruszającej historii coming-outu; spędziłem 26 lat zakładając, że całkowity brak atrakcyjności seksualnej, jaki odczuwałem w stosunku do mężczyzn, był po prostu odzwierciedleniem mojej własnej niepewności, nie wspominając o dziewczynach, w których się zakochałem w szkole średniej i na studiach… nigdy nie lekceważ gęstości psychicznej zaprzeczenia, gdy nie ma luster, które odzwierciedlałyby prawdę). Więc żartuję, że wyjdę wcześniej, ale tak naprawdę to nie jest żart. Moja nastoletnia jaźń nie identyfikowała się z Willow czy Tarą, a zamiast kwestionować, czy istnieją inne modele, pomyślałem: „Cóż, w takim razie muszę być hetero” Następną dekadę spędziłam bardzo zagubiona i bardzo samotna.

Enter: fandom. Byłem już oczywiście fanem seriali, ale fandom to coś innego. Fandom to siła. Fandom jest wspólnotowy. I fandom jest pozakanoniczny. W pewien sposób owija swoje ramiona wokół kanonu, jednocześnie obejmując go i wyrywając. Fandom rozszerza się. Dodaje przestrzeń poza granicami historii na stronie i na ekranie. Przestrzeń, w której fabuły i postacie, które nie są w centrum, mogą przesunąć światło narracji tak, by były. Jeśli kanon jest domem, fandom buduje na nim, wznosząc nowe pokoje, poszerzając ślad bez burzenia oryginalnej struktury.

Fandom nauczył mnie, że mogę stworzyć dla siebie przestrzeń w istniejącej narracji, która jej nie miała; mogę przekierować światło reflektora, aż spadnie na mnie. A jeśli nadal nie widziałem siebie, mogłem napisać kogoś – i coś – zupełnie nowego.

Więc to właśnie zrobiłem. Napisałam.


Szybko minęło dwanaście lat i ponad 20 powieści, z których wiele ma queerowych bohaterów (lub, przed moim własnym zrozumieniem tożsamości, outsiderów, którzy czuli się skłóceni ze swoimi ciałami, rodzinami, światami), a wszystkie z nich mają bohaterów, których chciałam – i potrzebowałam – zobaczyć. Złożeni złoczyńcy i niepoukładani bohaterowie, outsiderzy wyodrębniający przestrzeń. Postacie, które wymagały mniej umysłowej kontorsji (i jak dotąd żadna nie miała wąsów).

I wtedy to wszystko doprowadziło do nowej możliwości, takiej, której szczerze mówiąc nigdy sobie nie wyobrażałam: szansy stworzenia programu telewizyjnego. Program gatunkowy, nie mniej, jak te, w których dorastałem. Zainspirowany przez te programy, zrobiłem sobie miejsce w powieściach. Teraz miałem szansę wejść w przestrzeń, która mnie ukształtowała i wiedziałem dokładnie, co chcę zrobić. Chciałem napisać serial, który chciałbym mieć w latach 90. i 2000. Spektakl, który brał wszystko, co kochałem w tej kiczowatej, denerwującej, zabawnej i kształtującej erze, a także zajmował się nieobecnościami – punktami, w których zawiódł mnie jako nastolatka.

The Invisible Life of Addie LaRue

Tor Books The Invisible Life of Addie LaRue

Teraz 48% taniej

Programy telewizyjne nie były historycznie miłe dla postaci queer. Przez lata nauczyliśmy się tolerować queer-baiting i zadowalać się podtekstami, czytając między wierszami to, czego twórcy nie przedstawią w dialogu czy akcji. Akceptujemy okruchy, podczas gdy inni ucztują. Zadowalamy się tym, że po prostu pokazujemy się na ekranie i świętujemy, gdy nie zostajemy uśmierceni na koniec sezonu, a tym bardziej serialu. Robimy to, bo wiemy, że twórcy nie piszą dla nas.

Kiedy twórcy wprowadzają postać queer – a często jest to tylko jedna postać – jesteśmy postrzegani jako chciwi, bo chcemy więcej. To mówi ci coś, że kiedy First Kill został ogłoszony, widziałem setki komentarzy w stylu, „Po co ci to? Macie już Carmillę”, jakby jedno przedstawienie sapiącego nadprzyrodzonego sprzed 150 lat było wszystkim, do czego mamy prawo. Jakbyśmy powinni być tym usatysfakcjonowani. Wyobraź sobie, że mówisz fanowi The Vampire Diaries, True Blood, lub Twilight, że mają już Draculę. W międzyczasie brak reprezentacji tworzy fałszywy monolit i redukuje tych, którzy są pokazywani do totemów zamiast ludzi.

Kiedy twórcy robią programy, które skupiają się na postaciach queer, to niezmiennie o ich byciu queer, gdzie ich seksualność i/lub płeć jest punktem włączenia. Jest to z pewnością bardzo ważna część widoczności, ale jeśli jest to pełny zakres, mówi to widzom queer, że są to jedyne narracje, w których mogą być głównymi bohaterami. Historie, w których bohaterowie pogrążają się w przygodzie, magii, potworach – nie były o seksualności, a więc nie były o nas.

Ale, oczywiście, są. I to nie tylko dlatego, że gatunek – w tym przypadku fikcja spekulatywna i fantasy, w przeciwieństwie do realizmu – często stanowi metaforyczną zasłonę dla dynamiki świata rzeczywistego. Historie, które czytałem – i w które się wpisywałem – były gatunkiem. Historie, które zawsze kochałem, to gatunek. Dorastając, chciałem polować na potwory. Nie dlatego, że byłem gejem, ale dlatego, że byłem kochającym fantasy nerdem wychowanym na stałej diecie Buffy, YuYu Hakusho, Supernatural, i Bleach.

Moja seksualność jest oczywiście częścią mnie. Ale nie jest sumą mojej tożsamości. Jestem również bestsellerowym autorem fantasy. Jestem sportowcem. Jestem jedynaczką. Mieszkam w Szkocji i co tydzień pływam w Morzu Północnym, mimo że woda jest tak zimna, że wypycha każdą myśl, ale oddycham. Początkowo myślałem, że zostanę astrofizykiem. Mieszkałem w szopie ogrodowej za nawiedzonym domem. Chcę pewnego dnia otworzyć cukiernię o nazwie Book Eaters, która specjalizuje się w małych ciastkach w kształcie powieści, które są dostarczane w pudełkach w kształcie półek. Mam tyle samo twarzy, co moi heteroseksualni odpowiednicy, nawet jeśli fikcja i fantazja nie zawsze to pokazują.

Nie chcę, żeby historie, które czytam, oglądam i piszę, sprowadzały moją wartość do jednej rzeczy. Chcę historii, które przypominają mi, że jestem kimś więcej. Jestem – i ty też jesteś. Wszyscy zasługujemy na historie, które nam to pokazują. Łatwo jest zapytać, o co chodzi, kiedy nigdy nie musiałeś uzasadniać swojego włączenia do historii, albo kiedy nigdy nie zapytano cię, dlaczego postać musi być queer, skoro fabuła tego nie wymaga. Krótko mówiąc, kiedy zawsze byłeś w centrum narracji.

Dorastałam udając innych ludzi, ponieważ media nauczyły mnie, że aby być liderem, muszę najpierw być kimś innym. Że nie było dla mnie miejsca takiego, jakim byłem. Zajęło mi lata-dekady, by zrozumieć, że to nie ja jestem tym, co wymaga zmiany.

Nie próbuję zburzyć domu, w którym dorastałam – tego, który tak bardzo kocham, mimo że nie zawsze mnie kochał. Po prostu próbuję go rozbudować i dodać miejsce w kanonie, które tak długo istniało tylko w fandomie.

Media nauczyły mnie, że aby być głównym bohaterem, muszę najpierw być kimś innym.

Pod wieloma względami, First Kill nie jest przeznaczony do rewolucji. To historia miłosna między potworem a łowcą, tropy, które widzieliśmy już setki razy. Ale właśnie o to chodzi. Tropiki, archetypy, znajomość dynamiki – te rzeczy, które niektórzy widzowie uważają za oczywiste, to rzeczy, o których inni wciąż marzą. Prawo do zajmowania miejsca.

Historia skupia się na dwóch bohaterkach: Juliette i Calliope. I tak, obie są queer. Ale serial nie jest o ich seksualności. Nie chodzi o ich coming out, ich ból czy traumę. Nie chodzi o rzeczy, o których przez tak długi czas mówiono queerowej publiczności, że muszą być obecne, aby uzasadnić ich włączenie. Chodzi o dwie dziewczyny, które zajmują miejsce w centrum gatunkowej opowieści.

I to, samo w sobie, jest radykalne.

Ale miejmy nadzieję, że pewnego dnia, nie będzie.

Ta zawartość jest importowana z OpenWeb. Możesz być w stanie znaleźć tę samą treść w innym formacie, lub możesz być w stanie znaleźć więcej informacji na ich stronie internetowej.

Related Articles

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Back to top button