Dla Davida Kajganicha, scenarzysty i producenta najnowszego filmu Luca Guadagnino, Bones and Allfraza „kanibalskie love story” ma pewien urok. Kajganich, fan gatunkowych opowieści we wszystkich ich formach, szlifował swoje umiejętności pisząc horrory i thrillery, takie jak The Invasion (remake m.in Invasion of the Body Snatchers w roli głównej Nicole Kidman i Daniel Craig), Blood Creek (okultystyczny horror nazistowski Joela Schumachera), oraz True Story (thriller kryminalny „Kot i mysz”). Następnie zakochał się w stale powiększającej się bandzie nieszczęśników Guadagnino
Bones and All, zaadaptowany z powieści young adult Camille DeAngelis z 2015 roku, jest trzecią współpracą Kajganich i Guadagnino, po przesiąkniętym seksem i słońcem dramacie A Bigger Splash i zaskakujący remake Dario Argento Suspiria . Wiadomość o tym, że Guadagnino wyreżyseruje romans o kanibalach dla nastolatków uderzyła wielu jako dziwna – i mrocznie fascynująca również, biorąc pod uwagę zarzuty kłębiące się wokół poprzedniej gwiazdy Guadagnino. Ale Bones and Allto film o wiele dziwniejszy i bogatszy niż krwawy slasher, którego można się spodziewać po przeczytaniu opisu, dzięki nawiedzającej i chytrej wrażliwości estetycznej jego reżysera, a także talentowi jego scenarzysty-współpracownika do znajdowania empatycznego, a nawet romantycznego sposobu opowiadania najobrzydliwszej opowieści. (Kajganich zaadaptował również pierwszy sezon The Terror, oparty na historycznej arktycznej powieści grozy Dana Simmonsa, w którym łódź pełna skutych lodem żeglarzy musi dokonać rzeczy nie do pomyślenia, by przeżyć, podczas gdy być może jest prześladowana przez gigantycznego stwora)
W filmie występuje Taylor Russell jako Maren, młoda dziewczyna, która znalazła się bez kotwicy po tym, jak jej niekontrolowany przymus spożywania ludzkiego mięsa ustawia ją na uboczu społeczeństwa. Dziewczyna podróżuje po kraju, spotykając innych „zjadaczy” i wpadając na Lee (Timotheé Chalamet), innego zjadacza jak ona, który spędza czas podróżując ze stanu do stanu, zawsze w ruchu. Aby przejść do sedna sprawy, Esquire rozmawiał z Kajganichem o adaptacji dziwnego i fascynującego stylu DeAngelisa, o tym, dlaczego kanibalizm jest teraz tak gorący, i o tym, kiedy powstrzymać się od krwi i flaków
ESQUIRE: Ten film robi się dość krwawy. Jak decydujesz o poziomie „ick factor”?
DAVID KAJGANICH Trzeba mieć na uwadze dwie rzeczy. Jedna to taka, gdzie stawiasz paciorki na kontinuum alegoria kontra naturalizm? Nie mogliśmy tak naprawdę przyjąć baśniowego etosu powieści, ponieważ dążyliśmy do czegoś całkiem naturalistycznego pod względem logistyki życia tych ludzi. Ale nie chcieliśmy nikogo brutalizować. Dla mnie było to wystarczające w scenariuszu i myślę, że jest wystarczające w filmie, abyś czuł jakiś prawdziwy konflikt dotyczący budowania empatii, którą masz wobec nich, kiedy popełniają te akty kanibalizmu. Czujesz ich inność. To była ważna rzecz w tym filmie. Nie to, że widzowie byli zszokowani, przestraszeni, zaskoczeni czy obrzydzeni. To przychodzi z terytorium
Jako członek publiczności łapiesz się na tym, że myślisz: „Tak, oczywiście, to czuje się całkowicie naturalnie” o rzeczach, które wcale nie są naturalne. Jak doprowadzasz historię do tego punktu?
Jedno narzędzie, które mam, które każdy scenarzysta robi, to jak radzisz sobie z dialogami – konkretnie jak radzisz sobie z ekspozycją. Jak tylko widzowie zrozumieją, że są w filmie linie, które są dla nich , a nie dla postaci mówiących do siebie, zaczynasz mieć poczucie oczekiwania, że film powie ci to, co musisz wiedzieć i jak się czuć. Starałem się bardzo mocno naciskać, by nie dopuścić do eksponowania dialogów dla widzów. Weryzm jest przez to większy, ponieważ widzowie nie czują już relacji z tym, co oglądają. Czują się tak, jakby byli świadkami. Czasami oznacza to, że publiczność może być zdezorientowana, ale lekki poziom zdezorientowania jest dla mnie znakiem, że wszystko idzie dobrze.
„Ten film jest zbudowany na tym silniku tych postaci odsłaniających się przed sobą nawzajem, a z tego wyrasta przywiązanie, a potem miłość, a następnie tragedia” – mówi Kajganich.
Bardzo podobało mi się to, że widz tak naprawdę nie wie, jak bardzo rozpowszechnione jest jakiekolwiek z tych zjawisk. Nie ma nikogo, kto by wyjaśnił: „Oto zjadacze, a oto ilu ich jest na świecie, i z tym właśnie masz do czynienia”
Nie. I to jest nieodłączna część tego, że chcemy dać to widzom z pewną dwuznacznością, jak mają to odebrać. Czy to jest mitologia? Czy to metafora, czy to alegoria, czy to coś, co ma sproblematyzować lub obalić twój stosunek do bohaterów? To po trochu wszystkie te rzeczy. Myślę, że w momencie, w którym czujesz, że postać pokazuje się widzom do zrozumienia, posunąłeś się za daleko. Kiedy postacie pokazują się siebie nawzajemdla zrozumienia, to zupełnie inna rzecz. Ten film jest zbudowany na tym silniku tych postaci, które odkrywają się przed sobą nawzajem, a z tego wyrasta przywiązanie, a potem miłość i tragedia
To twoja trzecia współpraca z Lucą Guadagnino. Jak się poznaliście?
Cóż, pojawił się w moim życiu w momencie, w którym go potrzebowałem. Obiecałam sobie, kiedy przeprowadziłam się do Los Angeles, aby rozpocząć karierę scenarzysty, że jeśli dojdę do punktu, w którym moje nazwisko pojawi się na trzech filmach, z których nie będę dumna, to zostawię to i wrócę do życia, które zostawiłam za sobą. Wykładałem na uniwersytecie, miałem wspaniałych przyjaciół, mieszkałem w miejscu, które kochałem, a zaryzykowałem to wszystko, by spróbować kariery scenarzysty. I tak, kiedy pojawił się trzeci film, na którym widniało moje nazwisko, a był on przerobiony na pół do śmierci i nie było to coś, czym byłam podekscytowana, nie mówiąc już o dumie, pomyślałam: „Cóż, może to i dobrze” W tym samym miesiącu dostałem telefon, że Luca Guadagnino, którego filmy uwielbiam, chce mi wysłać film. Był to La Piscine, film Jacquesa Deraya, który stał się remakiem pt A Bigger Splash. Pomyślałem sobie: „Nie wiem, dlaczego ktoś chciałby remake’ować ten film, który wydaje się istnieć jako poemat tonalny dla bardzo specyficznego momentu” To działa głównie ze względu na obsadę; dwaj główni bohaterowie byli w spornej fazie ich związku, a ludzie uważali, że to naprawdę ekscytujące patrzeć, jak grają na ekranie tych skłóconych kochanków. Kiedy się to odbiera, nie bardzo rozumiałem, co pozostało. Więc powiedziałem, „Spójrz, chciałbym pracować razem, ale nie rozumiem, co jest tutaj dla nas do zrobienia.” A on powiedział: „To jest odpowiedź, której chcę. Więc zacznijmy od zera”
St. Martin’s Griffin Bones & All
St. Martin’s Griffin Bones & All
Now 27% Off
Co było impulsem do tego, że pracowaliście nad Bones and All?
Było odwrotnie. Zaprosił mnie do rodziny, aby A Bigger Splash . Zaprosił mnie do pomocy przy Suspiria remake, który planował. W tym czasie wysłano mi Bones And Allprzez producentkę Theresę Park. Pomyślałam, że to takie intrygujące założenie. Uwielbiam bohaterów. Byłam trochę zaniepokojona tym, że autorka [Camille DeAngelis] może wolałaby, żeby kobieta napisała scenariusz, bo mimo że jest to książka o kanibalach, to dla mnie była to książka osobista. Rozmawiałem z nią długo i była bardzo zadowolona z mojego punktu widzenia na ten temat. To bardzo dziwny ton. To bardzo dziwna mieszanka gatunków. Pracując raz z Lucą i szykując się do ponownej pracy z Lucą, pomyślałem: „Cóż, bardzo mu ufam”
Jasne, w filmie jest kanibalizm. To wielka tragedia życiowa tych bohaterów, którą próbują negocjować. Ale wiedziałem, że sednem tej historii jest idea młodej kobiety wchodzącej w swoją tożsamość i znajdującej kogoś, z kim może naprawdę dzielić swoją inność, kto widzi ją bez osądu i z miłością. Kiedy myślisz o tym filmie, to oczywiście jest to coś, co taki reżyser jak Luca zrobiłby wyjątkowo dobrze.
Wszystkie te trzy filmy obracają się wokół kobiecych postaci, które mają silne tendencje do przemocy, emocjonalnej lub fizycznej. Jak wczuć się w głowę takiej postaci?
Bardzo zależy mi na tym, by empatia była podstawową walutą tego, co robimy w tej branży. Staram się stronić od ludzi, którzy się nie zgadzają i grawitować do ludzi, którzy się zgadzają. Bardzo się denerwuję, gdy podejmuję się takich zadań jak te. Kiedy ludzie zobaczą film lub przeczytają scenariusz, chcę, żeby poczuli, że zamiast dobrze napisać kobiece postacie, zamiast tego słuchali na tyle, żeby wczuć się w kobiety w filmie. Po prostu trzymam się tej idei, że jeśli to, co robimy w opowiadaniu historii, nie jest próbą wczucia się w ludzi, którzy nie są tacy jak my, niezależnie od tego, czy mówimy o płci, różnych orientacjach, klasie, pochodzeniu akademickim, cokolwiek to jest – jeśli nie pracujemy w jakiś sposób pod prąd tych różnic, to nie wiem, co robię jako pisarz
Młoda miłość to takie niespokojne przedsięwzięcie.
Co takiego było w książce DeAngelisa, że natychmiast sprawiło, że pomyślałeś: „To jest coś, nad czym naprawdę chcę pracować”?
Cóż, jej ton jest tak dziwny. Wiedziałem, że ton filmu nie może być dokładnie taki sam. Wiedziałem, że film będzie musiał być bardziej dosłowny, w jakiś sposób. Jako twórcze wyzwanie, to było bardzo pociągające. Ale przede wszystkim nie mogłem sobie wyobrazić, jak ktoś mógłby czytać lub oglądać tę historię i nie odczuwać jej osobiście. Dla mnie stała się ona trochę metaforą dorastania geja na Środkowym Zachodzie w czasach, gdy ludzie mówili „Nie pytaj, nie mów” zamiast „Będzie lepiej” Czułam, że bohaterowie książki są spychani coraz dalej na krawędź. To coś, z czym tak wiele osób może się utożsamić, bo tak bardzo się nawzajem popychamy w ten sposób, zwłaszcza młodzi ludzie. Młoda miłość to takie niespokojne przedsięwzięcie
To jest film w stylu hard-R. Nie zrobiliśmy tego dlatego, że myśleliśmy, że wyostrzamy lub zmądrzeliśmy książkę. Zrobiliśmy to, ponieważ temat wymaga pewnego poziomu wizualnej szczerości. Trochę żałuję, że młodszym ludziom trudniej będzie to zobaczyć. Ale nie jestem też idiotą i każdy, kto chciałby to zobaczyć, znalazłby sposób. Nie chodzi o to, że chciałbym, aby grupa 12-latków oglądała niektóre z bardziej brutalnych scen w filmie. Ale mam nadzieję, że uczucie, które pozostaje po filmie, jest szczególnie uzdrawiające dla młodszych ludzi. Dziwne jest to, że systemem dostarczania jest film o kanibalizmie dla dorosłych
To rytuał przejścia, by obejrzeć film, którego tak naprawdę nie powinno się oglądać. Jestem za tym
[Śmiech]Tak, może nie powinniśmy tego mówić
„Nigdy nie złamał charakteru, tak na marginesie” – mówi Kajganich o siarczystym Marku Rylance. „Zawsze miał ten akcent. to zaczęło być denerwujące”
Skoro mowa o książkach, to zauważyłem, że postacie w tym filmie zawsze czytają
To jest coś, co robiła Camille. Książki są w powieści świętymi przedmiotami. Pozwoliłem sobie zastąpić niektóre z konkretnych książek książkami, które były bardziej odpowiednie dla okresu, w którym rozgrywa się nasz film, ponieważ książka nie jest osadzona w latach 80. To jeszcze jedna rzecz, która sprawia, że Maren jest naprawdę wzruszającą postacią. Jest młodą osobą, która chce poznać więcej świata, w którym się znajduje
Byłem również pod wrażeniem i tak bardzo przyciągnął mnie Sully Marka Rylance’a. Jest tak przerażający, niemal od razu, a jednocześnie jest przedstawiony na początku jako ten smutny, samotny, dziwak. Jak się buduje taką postać?
Jeśli ktoś był samotny i pozbawiony praw, istniejąc całkowicie dzięki różnym strategiom adaptacyjnym i strategiom radzenia sobie, to jego psychika się zwapni. On jest przyszłością, która nadchodzi dla Maren i Lee, jeśli nie potrafią znaleźć sposobu na połączenie się z ludźmi. Jest w tym tyle patosu. Życie na marginesie przez tak długi czas stworzyło w nim pustkę, w której jego zrozumienie tego, jak działa miłość, uległo zakrzywieniu
Nigdy nie złamał charakteru, tak przy okazji. Zawsze miał ten akcent. To stało się denerwujące. Siedziałem czytając w kuchni tego domu; było bardzo gorąco tego lata, kiedy to kręciliśmy, i miałem podwinięte rękawy. Poczułam, że ktoś stoi obok mnie i miałam zamiar spojrzeć w górę. Wtedy usłyszałem ten głos i powiedział: „Lepiej podwiń rękaw, chłopcze. Jestem głodny.”
Kanibalizm jest teraz w eterze. Co się z tym wiąże?
Kiedy zajmowaliśmy się kanibalizmem w The Terror , co zrobiliśmy, bo to naprawdę wydarzyło się na tej wyprawie, moja myśl na ten temat była taka, że musimy to zrozumieć jak najbardziej praktycznie. Musimy to zrozumieć jako decyzję, którą podejmują rozsądni ludzie w nieracjonalnej sytuacji. To był naprawdę dobry trening do pisania Bones and Allbo nie miało to dla mnie fetyszyzowanej mistyki. Już wcześniej myślałem tyle o praktycznych aspektach tego. W The Terror , nie mają wyboru. Chyba mają, ale tym wyborem jest śmierć. W Bones and All,te postacie nie mają wyboru z innego powodu. To są moje dwie wersje kanibalizmu. To nie jest zdanie, które kiedykolwiek myślałem, że wypowiem
W kulturze jest teraz mnóstwo fetyszyzacji tego zjawiska. Myślę, że to poprawa, szczerze mówiąc, bo przez dziesięć lat podstawowym trofeum, jakie mieliśmy w horrorze, były zombie. Martwi ludzie jedzący żywych ludzi. Teraz wydaje się, że przeszliśmy do żywych ludzi jedzących żywych ludzi. Myślę, że to mówi coś dobrego – jesteśmy gotowi na jakiś rodzaj rzeczywistego zaangażowania i konfliktu ze sobą, a nie na metafory prześladujących nas lęków.
Emma Stefansky
Emma Stefansky jest pisarką kultury i rozrywki z siedzibą w Nowym Jorku. Jej prace można znaleźć między innymi w Vanity Fair, GQ i The Daily Beast.
Ta zawartość jest importowana z OpenWeb. Możesz być w stanie znaleźć tę samą treść w innym formacie, lub możesz być w stanie znaleźć więcej informacji, na ich stronie internetowej.