Zwrot „jeść bogatych” powszechnie przypisuje się filozofowi Jean-Jacques’owi Rousseau, który podczas Rewolucji Francuskiej krypto ostrzegał: „Kiedy ludzie nie będą mieli już nic do jedzenia, będą jeść bogatych”
Być może! Albo po prostu ugotują bogatych jako zawartość. Co oczywiście dzieje się już od jakiegoś czasu. „Eat The Rich” był nazwą filmu z 1987 roku, piosenki Aerosmith z 1993 roku, i „traktatu o ekonomii” z 1999 roku – wszystko zanim, w ciągu ostatnich kilku lat, stał się wszechobecnym hashtagiem w mediach społecznościowych. Nie wspominając o tym, że „Eat the Rich” to tytuł serialu Netflixa, podcastu i linii lukrów. I! Ostatnio, niezależnie od dosłownej nazwy, pojawił się cały gatunek filmowej i telewizyjnej satyry, której celem są niedyskretne okrucieństwa burżuazji.
Najnowszą pozycją jest The Menu, który trafił do kin w miniony weekend. Film śledzi losy młodej pary, Tylera (Nicholas Hoult) i Margot (Anya Taylor-Joy), którzy stołują się w Hawthorn, ekskluzywnej restauracji na prywatnej wyspie, której szefem jest sławny szef kuchni Julian Slowik (kamienny Ralph Fiennes). Jak w przypadku każdej wykwintnej restauracji, Menu jest podzielone na kursy, o tytułach takich jak „Wyspa” i „Męskie szaleństwo”, z których każdy opowiada historię, która sprytnie popycha film do przodu. Ale nawet zanim ktokolwiek usiądzie (mniej więcej w momencie, gdy goście oprowadzają się po wyspie jak po hotelu Overlook), prawdopodobnie poczujesz powiew grozy, którą film naprawdę ma w sobie.
Tak, co The Menu jest najbardziej zamierzony na filetowanie nie jest jedzenie – lub artystyczne garnirowania przypominające go – ale patronów sami: uprawnione bros tech, narcystyczne gwiazdy, i know-it-all Foodies gotowy do dania za $ 1,250-osobowego posiłku.
To prawie zbyt proste. Film, napisany ostro przez Setha Reissa i Willa Tracy’ego, a wyreżyserowany zwinnie przez Marka Myloda (ci dwaj ostatni mają swój udział w Sukcesji ), maluje swoich bohaterów jako karykatury bogaczy – każdego wyraźnie, acz przewidywalnie, nieatrakcyjnego. Są to ludzie, którzy fotografują jedzenie, mimo że im tego zabroniono, którzy imponują towarzyszom udając, że znają cenionego szefa kuchni. To stali bywalcy, którzy nie potrafią przypomnieć sobie ani jednego dania, które jedli w restauracji. Odgrywani z zapałem przez znakomitych aktorów, takich jak Janet McTeer i John Leguizamo, goście są workami treningowymi, w które aż miło uderzyć. Ale kiedy już wszystkie sztućce zostaną wyczyszczone? Można odnieść wrażenie, że film spędził swoje wysiłki na smaganiu powietrza.
Żyjemy w świecie, w którym bogaci mają talent do tego, by nie ponosić odpowiedzialności, a klasa niższa nieustannie ponosi ciężar ich grzechów.
Jeśli zaangażowałeś się w większość kanonu „zjedz bogatych” w ciągu ostatnich kilku lat, będzie to prawdopodobnie znajome uczucie. Bogaci mogą być łatwym celem, jasne. Ale w 2022 roku, satysfakcjonująca satyra na nich w ramach filmu fabularnego jest trudnym do zrealizowania przepisem. Sukces klasowych satyr, takich jak Succession i The White Lotus, w telewizji, oraz Parasite i Knives Out, na dużym ekranie, być może pozwolił The Menuzaistnieć, ale rzucił też imponujący cień. Podobnie jak Get Out, wyraźny punkt wyjścia dla dużej części naszej współczesnej, podniosłej fuzji horroru i satyry. Jest jeszcze kwestia satyryzowania się wiadomości. Kiedy The Onion-esque nagłówki są prawdziwe – i stałe – żart staje się nieco zbędny. Oligarchowie w rażący sposób demontują demokrację i niszczą planetę; co więcej jest do powiedzenia?
Jeśli nie możesz uciec od dyskursu, równie dobrze możesz się w niego wczuć. Przynajmniej takie jest nastawienie innych najbardziej godnych uwagi satyr „zjedz bogatych” tego roku, slashera „Gen-Z” Haliny Reijn Bodies, Bodies, Bodies i komedii „influencers-out-of-water” Rubena Östlunda Triangle of Sadness. Jak mogłyby powiedzieć dzieci z Bodies – te filmy są „bardzo internetowe” Śmieszą ich obrazy światów uprzywilejowanych, które implodują w momencie, gdy znika Wi-Fi. W Bodies, reaktywna krótkowzroczność mediów społecznościowych rozszerza się na offline (z pomocą narkotyków, tak), szybko i brutalnie eskalując pół-niewinną grę. Triangle, tymczasem, wyobraża sobie, że porządek społeczny ulega zmianie, gdy mała grupa ultrabogatych i pomocników zostaje uwięziona razem na odległej wyspie. Insynuowanie, że bogacze nie mają żadnych konkretnych umiejętności może być banalnym spostrzeżeniem, ale w rękach wykwalifikowanych praktyków, takich jak Reijn i Östlund, wynikające z nich wpadki nie są pozbawione emocji. (Patrz: Dolly De Leon racjonująca ośmiorniczki.)
Ci, którzy nie mogą uciec od dyskursu, po prostu się w niego wczuwają, najwyraźniej. Przypadek w punkcie: Mark Mylod’s
Z drugiej strony, jest coś niepokojącego w sposobie, w jaki te filmy –The Menu włącznie – nie tylko wyśmiewają najgorsze cechy życia w sieci, ale je uosabiają. Wiele z ich bogatych postaci nie przypomina prawdziwych ludzi, ale cyfrowe awatary, narysowane szeroko i pełne słomy. Filmy te są również małostkowe, poświęcając więcej energii na piętnowanie irytujących zachowań (nieszczerych postów, nadużywania języka Twittera, jak „gaslighting” i „triggered”) niż tych aktywnie złych. I tak jak nasze największe firmy z branży mediów społecznościowych, handlują schadenfreude, czerpiąc radość z patrzenia, jak burżuazja cierpi, męczy się i tak, jest zabijana.
W jakim celu? to pytanie, które zadaję sobie raz po raz, po tym jak widzę, jak bogaci są dosłownie zjadani – choć, co prawda, w większości się to podoba. Trudno oprzeć się wrażeniu, że filmy te głoszą kazania dla chóru, robiąc kino z Twittera. Żyjemy w świecie, w którym bogacze mają talent do unikania odpowiedzialności, a podklasa nieustannie ponosi ciężar ich grzechów. Czy zatem, kiedy te filmy dają jednemu procentowi swoją zemstę, można to interpretować jako coś innego niż spełnienie życzeń? Na pewno jest w tym jakaś przyjemność. Ale najostrzejsze satyry raczej przebijają fantazje niż je spełniają.
Max Cea
Max Cea jest pisarzem mieszkającym na Brooklynie. Jego prace pojawiały się między innymi w GQ, Vulture i Billboard.
Ta zawartość jest importowana z OpenWeb. Być może będziesz w stanie znaleźć tę samą treść w innym formacie lub uzyskać więcej informacji na ich stronie internetowej.