Show Biznes

Ktoś powinien był uratować Doctora Strange’a w Multiwersum szaleństwa przed nim samym

Jest taki odcinek Przygód Jimmy’ego Neutrona: Chłopięcy geniusz– program dla dzieci, początek lat 2000, bez znaczenia – w którym Jimmy, tytułowy chłopięcy geniusz, próbuje zrobić ze swojego przyjaciela, Sheena, również chłopięcego geniusza. Jimmy karmi tego biednego, głupiego dzieciaka taką ilością danych, że jego mózg powiększa się czterokrotnie, a on sam staje się szalejącym dziecięcym potworem. A tak w ogóle, to cała ta wiedza jest dobra! Po prostu przedsiębiorczy mały Jimmy wpycha jej tyle do czaszki Sheena, że doprowadza go to do szału. Dużo o tym myślałem podczas Doctor Strange in the Multiverse of Madness.

Marvel to Jimmy, a Sheen to Multiwersum szaleństwa, wypchane po brzegi 14 latami połączonych ze sobą opowieści o superbohaterach. I Muszę przyznać, że doprowadzało mnie to do lekkiego szału.

Multiverse of Madness to, policzmy, 28. film z Marvel Cinematic Universe. Film śledzi losy czarodzieja Stephena Strange’a, rezydenta Marvela, w następstwie uratowania wszechświata w Avengers: Endgame i prawie zniszczeniu go w No Way Home . Kiedy spotykamy Strange’a tutaj, robi on swoją najlepszą minę na ślubie Christine Palmer (Rachel McAdams), zanim przyjdzie po niego multiwersalne, no wiecie, szaleństwo. America Chavez (Xochitl Gomez) wpada do wszechświata Strange’a, popisując się swoją zdolnością do wybijania gwiezdnych dziur w multiwersum. Nasza stara znajoma, Wanda Maximoff, zawsze w każdym multiwersum i mniej więcej rok po finale WandaVision, chce ukraść moc Chavez dla siebie, by móc zamieszkać ze swoimi dziećmi gdzieś w głębi multiwersum. Szykują się wybryki!

Od lat Marvel reklamował Multiverse of Madness jako starcie Godzilli z Kongiem. Starcie dwóch ukochanych tytanów, którego losy śledzimy od lat. To frustrujące, że po tym, jak WandaVision nadała Wandzie tak potrzebną głębię, Mulitverse of Madness stosuje chwyt przypominający pranie mózgu Jeremy’ego Rennera w The Avengers . Wanda, którą śledziliśmy przez osiem odcinków WandaVision , spędza prawie cały film w opętaniu. Co do Strange’a? Cumberbatch zawsze, w dość niewytłumaczalny sposób, grał Strange’a jak bezdusznego Tony’ego Starka. Strange jest zrzędliwy! Chrapliwy! Trochę jak dupek! W przypadku Roberta Downeya Jr. to się sprawdzało, ponieważ co jakiś czas pokazywał, że za tym wszystkim kryje się złamane serce. W Multiwersum szaleństwa większość fabuły Strange’a opiera się na jego paskudnym nawyku robienia zawsze głupich rzeczy, aż do momentu, gdy tego nie robi, a wtedy mamy wiwatować i rozpocząć hype train na Doctor Strange powraca do Multiwersum szaleństwa, i tym razem, jest bardziej zły!

doctor strange
Czy możemy znaleźć sympatycznego Doktora Strange’a, gdzieś w głębi multiwersum?

Disney

Oto jedno dobrodziejstwo dla Multiverse of Madness: Powrót Sama Raimiego na superbohaterski blat, reżyserującego swój pierwszy film od czasu Oz Wielki i Potężny z 2014 roku. Każdy, kto oczekuje, że poczuje inspirującą, nerdowską energię trylogii Raimiego Spider-Man , srodze się zawiedzie, choć z rozkoszą. Zamiast tego, Multiwersum szaleństwa przypomina obrzydliwe, dziwaczne, zombifikowane filmy tego reżysera, takie jak Evil Dead , Armia ciemności i Ciągnij mnie do piekła .

W rzeczywistości komedia grozy Raimified obfituje w wiele elementów: odpowiedni upadek jednookiego mackowatego potwora z trailerów, montaż podróży przez multiwersum, który z pewnością zostanie zapamiętany jako punkt kulminacyjny MCU, Wanda skręcająca i obracająca swoje ciało niczym reinkarnowana Regan. Nigdy nie sądziłem, że będę tak szczęśliwy, widząc implozję ludzkiego mózgu, ale hej, Marvel potrzebował kilku zabójstw, które nie byłyby pozaekranowymi ranami postrzałowymi!

wanda maximoff
Doctor Strange w Multiwersum Szaleństwa sprawnie cofa osiem odcinków emocjonalnej arki Wandy Maximoff w WandaVision.

Disney

Tak jak wspaniale jest widzieć, jak jeden z bohaterów MCU z radością popada w piekielne wybryki, tak Multiverse of Madness nie poświęci się temu aż do pewnej niesamowitej sceny, która ma miejsce mniej więcej w połowie filmu. Przed tą chwilą Doktor Strange to solidna łyżka superbohaterskiej zupy: cameo, żarty, CGI, Stephen Strange taplający się w wodzie i jeszcze więcej CGI. Multiverse of Madness stawia na endorfinowy zastrzyk emocji związany z ujawnieniem postaci, zamiast dać nam szansę na poznanie i rozwój tej osoby. Po tej scenie Raimi zjeżdża z bulwaru Feige’a w stronę ruchu ulicznego, gdzie żyją demony, ogień piekielny, batshittery, a nawet odrobina rozwoju postaci. (W tym temacie: Energiczny, tchnący świeżością występ Xochitl Gomez zasługiwał na lepsze miejsce niż Multiverse of Madness.) Gdyby reszta Multiwersum szaleństwa dorównała ambicjom i zakresowi trzeciego aktu, mielibyśmy do czynienia z filmem z pierwszej dziesiątki MCU.

MCU zawsze miało osiągnąć pewnego rodzaju osobliwość – moment, w którym będzie miało zbyt wiele fabuł, postaci, odwołań i teaserów, by całkowicie stracić z oczu większą historię. No Way Home poradził sobie z tym zadaniem nie dzięki kolekcji zabawek Spider-Mana, ale dlatego, że opowieść dotyczyła tego, co to znaczy być Peterem Parkerem. Loki, mimo wszystkich swoich niezliczonych linii czasowych, nigdy nie stracił z oczu swojego trickstera. Multiverse of Madness stara się przełożyć multiwersalne zajawki na historię , przy okazji omijając Strange’a, Chaveza i Maximoffa. Miejmy nadzieję, że w ciągu następnej dekady swoich wielkich planów Marvel przypomni sobie, co sprawiło, że MCU stało się naszym ulubionym miejscem do życia: bohaterowie w centrum tego wszystkiego.

Ta zawartość jest tworzona i utrzymywana przez osobę trzecią, a następnie importowana na tę stronę, aby ułatwić użytkownikom podawanie adresów e-mail. Więcej informacji na temat tej i podobnej zawartości można znaleźć na stronie piano.io

Related Articles

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Back to top button