Show Biznes

Netflix Doc „Halftime” rzuca światło na niezaprzeczalny wpływ Jennifer Lopez na naszą kulturę

tmp_0ZTgwx_d8ee67d9d64cbfa5_HALFTIME_PA_02.jpeg

Jennifer Lopez jest ikoną. Nie bez powodu udaje jej się porywać publiczność przez lata. Można twierdzić, że to mieszanka jej talentu, charyzmy i zapału. Rozumiała grę i to, co trzeba zrobić, aby stać się mainstreamowym w USA, zwłaszcza jako Latynoska. Ale nie wszyscy zgadzają się, że zasługuje na to, by być tam, gdzie jest dzisiaj, a nawet, że zasługuje na więcej uznania, wyróżnień i nagród. To zresztą główna myśl jej nowego dokumentu Netflixa, „Halftime” Chodzi o to, że niezależnie od tego, jak ciężko Lopez pracowała przez ostatnie kilkadziesiąt lat, wciąż nie dostaje należnego jej uznania.

Dużym powodem, dla którego J Lo nie jest doceniana jest to, że wielu z nas – w tym społeczności latynoskie (ja również) – skupiło się zbytnio na jej wyglądzie i mężczyznach, z którymi postanowiła się związać. Oba te tematy są poruszane w dokumencie. Są tu sceny, które podkreślają trwającą od dziesięcioleci medialną dyskusję wokół jej tyłka, ujęcia jej pole dance w „Hustlers” i jej wybieranie sukni na czerwony dywan. Jest oczywiście nieprzemijającą pięknością i symbolem seksu, a te rzeczy są ważne – dla niej i dla nas. Lopez pomogła zmienić ideał piękna, odsuwając nas od ograniczeń białej hiper-szczupłości i pozwalając na celebrację większej ilości krągłości i mięśni. Jej nie-czarne, nie-białe ciało posłużyło jako idealny mechanizm dla tej zmiany, chociaż film nie bada podstępnej polityki rasowej. Uwaga: odcinek podcastu „Anything For Selena” zatytułowany „Big Butts Politics” wykonuje świetną robotę, zapewniając przemyślane przesłuchanie tego, co się tam dzieje.

„Halftime” zaskakująco zagłębia się w jej historię randek w sposób, którego mogliście się nie spodziewać. Argumentuje, że skupienie się na jej życiu osobistym odbyło się kosztem rozważań nad jej artyzmem. Widzimy montaż jej romantycznych partnerów, ale ona sama nie chce mówić o żadnym z nich. Ben Affleck jako jedyny dostaje wywiad, w którym wspomina: „Powiedziałem jej kiedyś: 'Nie przeszkadza ci to? A ona odpowiedziała, 'Jestem Latynoską. Jestem kobietą. Spodziewałam się tego. Ty po prostu tego nie oczekujesz. Oczekujesz, że będziesz traktowana sprawiedliwie.”

Lopez niekiedy spotykała się z niesprawiedliwą oceną, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę wszystko, co zrobiła. Wystąpiła w prawie 40 filmach i jest jedną z najbardziej bankowych gwiazd w Hollywood. Owszem, była krytykowana za granie białej damy w „The Wedding Planner” i stereotypowej pokojówki w „Pokojówce na Manhattanie”, ale zdobyła też uznanie za role w takich filmach jak „Selena”, „Out of Sight” czy „Hustlers” „Halftime” śledzi jej kampanię rozdania nagród za ten ostatni film i to, jak bardzo była rozczarowana, że nie otrzymała za niego nominacji do Oscara.

Film przypisuje oscarową wpadkę Lopez seksizmowi i rasizmowi, który towarzyszy jej wszędzie, gdzie się pojawi. Trudno nie zauważyć, że wszystkie nominacje do Oscara dla najlepszej aktorki drugoplanowej były w tym roku białe. A aktorzy płci męskiej zazwyczaj nie są poddawani tym samym standardom – Woody Harrelson i Jonah Hill byli w stanie zdobyć nominacje do Oscara pomimo (lub z powodu) ich historii robienia filmów o niskiej oglądalności. Długowieczność działa na korzyść białych mężczyzn. Ale nie tak bardzo dla kobiet w kolorze, które są karane za odejście, nawet nieznaczne, od pomysłów Akademii na to, co czyni dobrą sztukę.

J Lo nie był w stanie szturmować najbardziej prestiżowych bram Hollywood w 2019 roku, ale wciąż jest siłą kulturową, a jeden repping Latinidad w tym. Film otrzymuje swoją nazwę i łuk fabularny z obserwacji jej przygotowania i wykonania jej Super Bowl halftime show. Widzimy ją, jak zastanawia się, co chce powiedzieć i jak sprawić, by miało to znaczenie dla społeczności latynoskiej i kobiet w ogóle. Nalega na posiadanie symbolu kobiety na swojej scenie, potępia dzieci w klatkach i deklaruje, że Latynosi mają należne im miejsce w USA. Widzimy, jak kłóci się z przedstawicielami NFL, aby to wszystko się wydarzyło i mamy poczucie, z czym musiała się zmierzyć – zarówno w przypadku tego występu, jak i całej swojej kariery.

Nawet z całym swoim sukcesem, J Lo wciąż musi walczyć; jak mówi: „Całe życie walczyłam o to, by mnie usłyszano. By być widzianą. By być traktowana poważnie.” I to czuje się dość wskazujący na naszej społeczności, jak również. Jesteśmy tak często wymazywani i ignorowani, że nawet nasze najbardziej udane gwiazdy zostają zredukowane do stereotypów. Rzecz w tym, że Jennifer Lopez na nowo zdefiniowała to, jak myślimy o pięknie, co może osiągnąć latynoska aktorka i gdzie jest miejsce dla naszej muzyki i ruchów tanecznych. Rozszerzyła możliwości, które możemy sobie wyobrazić i wysokość, na którą możemy się wspiąć. I jak mówi na końcu „Halftime”, „Może byłam pierwszą Latynoską w tym pokoju, ale nie zamierzałam być ostatnią.”

Related Articles

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Back to top button