Rosyjska lalka straciła wątek. Dosłownie.

Kiedy opuściliśmy Russian Doll Nadii Vulvokov, zmarła ona 26 razy – porażona prądem, postrzelona, zamarznięta na śmierć, rojona przez pszczoły (dwukrotnie). Wszystko to się jej przytrafiło, a wszystko to w imię stawania się lepszym. To powinno wystarczyć dla jednej osoby, prawda? Cóż, po prawie trzyletniej przerwie, Russian Doll powraca , i sprawy nie wyglądają dużo lepiej dla naszej dziewczyny. Podczas gdy w pierwszej części Nadia utknęła w pętli czasowej, która zawsze kończyła się jej śmiercią w jakiś traumatyczny sposób, sezon drugi wciąga widzów, wysyłając Nadię na zakrzywiającą czas przejażdżkę przez 80 lat historii, dwa kraje i być może jeden alternatywny wszechświat.

Wszystko to dzieje się w pogoni za głównym tematem tego sezonu: jak radzimy sobie z żałobą. To, co Rosyjskiej lalce udaje się tak dobrze w obu sezonach, to określenie pytania definiującego ludzkość, a apogeum sezonu drugiego jest pięknie, boleśnie znajome – zwłaszcza biorąc pod uwagę, jak brutalne dla nas wszystkich były ostatnie lata. Jednak tam, gdzie sezon pierwszy zmierzał do celu, sezon drugi jest tak zagmatwany i pełen niepotrzebnych czerwonych kółek, że dotarcie do końca nie wydaje się warte tego całego zamieszania.

Tuż przed swoimi 40. urodzinami, Russian Doll rozpoczyna się spotkaniem Nadii (Natasha Lyonne) z jej matką chrzestną Ruth w szpitalu po stłuczce z udziałem Ruth. Wkrótce potem Nadia wsiada do pociągu nr 6, jadącego na południe (w pociągu nr 6 nigdy nie wydarzyło się nic dobrego), ale uświadamia sobie, że jedzie… do tyłu. W czasie. Kiedy wychodzi z pociągu, okazuje się, że jest rok 1982 – rok jej urodzenia. Te skoki w czasie nie ustają. Nadia przeskakuje w przeszłość i teraźniejszość, rozważając (i próbując naprawić) dostrzeżone błędy kobiet ze swojej rodziny – kradzieże wewnątrzrodzinne! rehabilitacja psychiatryczna! majątek rodzinny skradziony przez nazistów! – podczas gdy Alan (Charlie Barnett) przemierza swoją własną osnowę czasową równolegle do Nadii. (Skoro mowa o Alanie, to jest on żałośnie niewykorzystany. Podobnie jak Nadia, przechodzi on przez własną wersję żałoby, ale choć Barnett gra to pięknie, jego narracja zostaje wciśnięta do trzeciego aktu)

Natasha Lyonne powraca do Rosyjskiej laleczki jako Nadia, obok nowej roli Annie Murphy.

COURTESY OF NETFLIX

Tym, co tak pięknie działało w sezonie pierwszym, był opanowany chaos związany z nieustanną śmiercią Nadii i Alana. Umierają, wracają, dostają małą lekcję, umierają, powtarzają. Obserwowanie, jak Nadia i Alan poruszają się w pętli czasowej wypełnionej ich własnymi makabrycznymi zakończeniami, było przyjemne, ponieważ przebiegało zgodnie ze schematem narracji. W sezonie drugim scenarzyści mieli za zadanie prześcignąć samych siebie, tworząc jeszcze bardziej skomplikowaną sztuczkę science-fiction, która miała zastąpić jakąś wielką maksymę na temat życia. W ostatecznym rozrachunku wszystko to odwraca uwagę od fabuły.

Najbardziej solidnym elementem drugiego sezonu Russian Doll jest to, jak często lubi on nawiązywać do samego siebie (sweet birthday baby, what a concept!). Ale żarty nie rozwiązują nieporęcznej narracji. Czy nie da się tego oglądać? Nie. Szczerze mówiąc, to świetne przedsięwzięcie na 4/20, jeśli mnie zrozumiecie. Jeśli jednak chodzi o fabułę… cóż, ujmijmy to w ten sposób. Sezon drugi bez wątpienia cierpi na efekt LOST. Pojawia się tak wiele nieistotnych, tajemniczych pytań, że trudno skupić się na celu podróży. Człowieczeństwo gubi się w mroku.

Charlie Barnett, jako Alan w Russian Doll Season Two

COURTESY OF NETFLIX

Są jasne punkty. Właściwie dwa: Greta Lee i Annie Murphy. Lee powraca w większym składzie jako najlepsza przyjaciółka Nadii, Maxine, wygłaszając przezabawnie dziwaczne teksty w niemal każdej scenie, w której występuje („dzieci mają skrzela jak ryby, adorbz”). Murphy pojawia się w jednej z wielu linii czasowych Nadii jako postać, której nie zdradzę, dodając jej tak potrzebnej słodyczy i powagi.

Russian Doll nie jest całkowitą katastrofą; nie chcę całkowicie odrzucać żadnego dzieła sztuki, które bada, jak radzimy sobie z byciem żywym. Pozostające na końcu przesłanie dotyczące żałoby i sposobu, w jaki ją przeżywamy, jest przejmujące, a Lyonne wciąż udowadnia, że jest jedną z najbardziej wszechstronnych, komediowych aktorek telewizyjnych. Jednak próbując prześcignąć swój pierwszy sezon, serial zaplątuje się we własną złożoność, potykając się o nierozwiązane kwestie fabularne, a jednocześnie próbując wprowadzić nowe. A ostatnią rzeczą, jakiej byśmy sobie życzyli w opowieści o żałobie, jest dodatkowy smutek związany z próbą dowiedzenia się, co się do cholery dzieje.

Ta zawartość jest tworzona i utrzymywana przez osobę trzecią, a następnie importowana na tę stronę, aby ułatwić użytkownikom podawanie adresów e-mail. Więcej informacji na temat tej i podobnej zawartości można znaleźć na stronie piano.io

Exit mobile version