The Conviction of Lucinda Williams
The Conviction of Lucinda Williams
The Nation rozmawiał z singer-songwriterką o jej politycznych zobowiązaniach, bitwach z przemysłem muzycznym i nowym pamiętniku Don’t Tell Anybody the Secrets I Told You .
Przez Emmę Hager
Today 5:00 am
Lucinda Williams pojawiła się w moim życiu chyba przez zrządzenie losu: Mój tata wziął do ręki płytę z jej albumem z 2003 roku, World Without Tears, na wyprzedaży garażowej, i wkrótce stała się jedną z kilku, które zamieszkały w schowku rodzinnego minivana. Przez wiele lat ta płyta grała na okrągło, a żałosne, duszne zawodzenie Williamsa niosło nas przez wysokie góry i niskie pustynie, przez zmęczoną ciszę i awantury na tylnym siedzeniu.1
Musiałem się otrząsnąć z mojego przednastoletniego antagonizmu, aby w pełni przyznać się do czystej sprawności i dźwiękowej wszechstronności tych piosenek, jak również tych, które pojawiają się na 13 innych albumach Williams. Ponieważ jej muzyka łączy atmosferę bluesa ze szczerymi narracjami country i chłodną żarliwością rocka, może dostosować się do każdego nastroju, każdego krajobrazu.2
Kameleoniczna łatwość dyskografii Williams jest pośrednim wynikiem jej wędrownego dzieciństwa. Urodziła się w 1953 roku w Lake Charles w stanie La, jako córka Lucille Fern Day i nieżyjącego już, znanego poety Millera Williamsa, którego poszukiwania nieuchwytnej profesury sprawiły, że rodzina przeprowadzała się niemal co roku. Podczas gdy Williams mówi, w swoim nowym pamiętniku, Don’t Tell Anybody the Secrets I Told You , do wpływu, jaki na jej intelektualną wrażliwość wywarło życie w takich miejscach jak Mexico City i Santiago w Chile, utrzymuje, że nadal jest Południowcem do samego rdzenia. Obaj jej dziadkowie byli pastorami metodystów – jeden w Luizjanie, drugi w Arkansas – a ona sama z sentymentem pisze o wysiłkach swoich ojcowskich dziadków, którzy w swoim kościele starali się wypracować równość rasową, pomimo tyranii Jima Crowa.3
Pamiętnik Williams, podobnie jak suma jej piosenek, oferuje wystarczająco dużo bogactwa i szerokości, aby pozwolić sobie na wiele punktów centralnych. Czytana z jednej strony, książka jest intelektualną historią: Zaczynając w młodym wieku, Williams miała częste spotkania z wieloma wielkimi pisarzami, muzykami i aktywistami tamtych czasów. Z drugiej strony, jest to trzeźwe wyznanie kobiety, której walka z chorobą psychiczną i nadużywaniem substancji przez matkę zebrała emocjonalne żniwo – a później, długotrwałe trudności, z jakimi musiała się zmierzyć w bezwzględnie skomercjalizowanym przemyśle muzycznym, który starał się ją zaszufladkować. Mimo to Williams jest tak samo współczująca jak i szczera. W naszej ostatniej rozmowie otwarcie mówiła o swoich osobistych zmaganiach i przekonaniach politycznych, a także o swoim zaangażowaniu w tworzenie muzyki, która nie stroni od mroku. Wywiad został skrócony, by nadać mu odpowiednią długość i przejrzystość.4
-Emma Hager5
Emma Hager: Jak to było z przelewaniem swojego życia na papier w tak rozbudowany, szczegółowy sposób, kiedy pisałaś pamiętnik? 6
Lucinda Williams: To było trudne. Nigdy wcześniej nie pisałam książki. Jednym z problemów, które napotkałem, było, po fakcie, przypominanie sobie rzeczy, które zapomniałem tam umieścić. Ciągle znajdowałem rzeczy, które chciałem zmienić, poprawić lub poprawić. Chyba mam ten impuls we krwi, bo tak robił mój ojciec.7
Kiedy uczyłem się pisać, ojciec uczył mnie o ekonomii pisania. Mówił mi też, żeby nie popadać w zbyt wiele banałów, jak „księżyc w czerwcu” czy „gwiazdy w twoich oczach” – tego typu rzeczy. Mówił: „Spróbuj znaleźć lepszy sposób, by to powiedzieć, zamiast wracać do tych samych starych, zmęczonych, oklepanych fraz”8
EH: Wiedziałem coś o twoim pochodzeniu i o tym, że często otaczałeś się pisarzami, ale i tak byłem bardzo zaskoczony po przeczytaniu tej książki, ponieważ funkcjonuje ona po części jak Rolodex wszystkich wielkich pisarzy XX wieku. Miałeś do czynienia z tymi wszystkimi ludźmi! 9
LW: O, tak, ci wszyscy pisarze przejeżdżali przez miasto!10
EH: Jest jedna anegdota, która moim zdaniem doskonale oddaje klimat literacki panujący w tamtych czasach w Pana domu rodzinnym: Charles Bukowski uczestniczył tam w przyjęciu i później o nim napisał. Czy pamięta Pan, w której książce to spotkanie się pojawia? 11
LW: Tak, Bukowski napisał książkę pt Kobiety, a w nim mówi o pójściu do domu profesora na imprezę po odczycie. A potem mój tata opowiedział mi o tym, że Charles Bukowski był kiedyś na jednym z przyjęć, po odczycie, i połączyłem te dwie rzeczy razem i zdałem sobie sprawę, „Wow, on mówi o przyjęciu w naszym domu!”12
EH: Opowiadając swoją historię, w dużej mierze opierasz się na odniesieniach do południowego gotyku. Zastanawiam się, w jaki sposób te cechy – niezwykłe związki z miejscem, ogólne poczucie niepokoju, gniewu, izolacji – pomagają Ci nadać ramy lub wyjaśnić doświadczenia z wczesnego dzieciństwa? 13
LW: Cóż, kiedy po raz pierwszy przeczytałam niektórych pisarzy południowego gotyku, takich jak Flannery O’Conner i Eudora Welty, po prostu pokochałam ich pracę i natychmiast się z nią utożsamiłam. Czułam się bardzo rozpoznawalna – myślę, że miałam wrażenie, że niektórzy członkowie mojej rodziny i ludzie, których spotkałam dorastając, byli odzwierciedleni w ich postaciach. Moja wizja świata była podobna do tego, o czym mówili ci pisarze. Po prostu to rozumiałem.14
Wiesz, poprosiłam kiedyś tatę, żeby zdefiniował dla mnie swoje rozumienie „Southern Gothic” i on to zrobił. Żałuję, że nie pamiętam, co powiedział, bo to było doskonałe, oczywiście, a termin ten jest tak trudny do zdefiniowania.15
EH: Bycie Południowcem wydaje się skomplikowaną, ale generatywną tożsamością dla ciebie, a książka obejmuje wiele z twojej własnej pracy jako aktywisty, oprócz wkładu twojej rodziny w ruch praw obywatelskich.16
LW: Myślę, że moja potrzeba walki o to, co słuszne, występuje w rodzinie. Mój dziadek – ojciec mojego ojca – był pastorem metodystów i był chrześcijaninem w prawdziwym tego słowa znaczeniu: mówił to, co mówił i chodził to, co robił. On i moja babcia bardzo głośno mówili o rasizmie, z którym spotykali się w jego kościele. Opowiadali się za integracją rasową w kościele. Był również zaangażowany w Southern Tenant Farmers Union. Mieliście tych dzierżawców, którzy pracowali na ziemi, ale zarobione przez nich pieniądze trafiały do właściciela ziemi, więc to było prawie jak niewolnictwo. W końcu zjednoczyli się, a mój dziadek zaangażował się we wspieranie tego związku i pomoc farmerom w zjednoczeniu. Uważał się za demokratycznego socjalistę.17
Zapominamy, jak źle było wtedy, po prostu społecznie, w miasteczkach w całym kraju. Ale tak czy inaczej, myślę, że odziedziczyłem po nich trochę tego hartu ducha i odporności. Mój ojciec też taki był. W college’u zaprzyjaźnił się z George’em Haleyem – bratem Alexa Haleya – i kiedy się urodziłem, George został moim ojcem chrzestnym. Mój tata opowiadał o tym, jak w latach 50. i 60. ubiegłego wieku on i George Haley byli przyjaciółmi, chodzili razem po kampusie i rzucano w nich torbami z moczem, używano rasistowskich obelg, gdy przechodzili obok – wszystko to.18
I pamiętam, kiedy byłem w szkole średniej w Nowym Orleanie w latach sześćdziesiątych, widząc znaki „Tylko dla białych”. Pewnego razu wraz z moim ówczesnym chłopakiem wsiedliśmy na rowery, pojechaliśmy do jednego z tych znaków, który ktoś napisał, i zamalowaliśmy go sprayem.19
W młodym wieku zaangażowałem się w nieposłuszeństwo obywatelskie, oraz demonstracje i marsze i wszystko to. Uwielbiałam uczucie bycia z innymi osobami o podobnych poglądach, świadomość, że to my jesteśmy przeciwko nim, i że maszerujemy dalej i robimy coś, żeby coś zmienić… a przynajmniej miałam wrażenie, że robimy coś, żeby coś zmienić! Nic nie jest tak dobre, jak śpiewanie „We Shall Overcome” z grupą obcych ludzi; nawet jeśli nie znasz ich osobiście, masz tę silną wspólną płaszczyznę.20
Wciągnęła mnie też cała muzyka tego ruchu – protest songi, Bob Dylan i Joan Baez. Uczyłem się tych piosenek, grałem na gitarze i śpiewałem je na różnych demonstracjach. Kiedy byłem w szkole średniej, stałem przed sklepem spożywczym i rozdawałem ulotki „Bojkotuj winogrona”, aby wesprzeć robotników rolnych w Kalifornii, którym przewodził Cesar Chavez. Kiedy mieszkaliśmy w Meksyku lub w Santiago w Chile, na ścianach mojej sypialni wisiały plakaty Che Guevary. Pociągali mnie buntownicy i bojownicy.21
EH: Co przyszło najpierw, twoja świadomość konfliktu rasowego i klasowego, czy zainteresowanie popularnymi protest songami otaczającymi ruchy praw obywatelskich? 22
LW: Myślę, że najpierw pojawiła się moja świadomość tych kwestii, a potem protest songi. Ale to dobre pytanie. To znaczy, dużo czytałem – na przykład, kiedy byłem w szkole średniej, czytałem The Autobiografia Malcolma X, a także Eldridge’a CleaveraSoul on Ice. A także, po prostu rozmawiając z ludźmi z kręgu naszej rodziny… Wiele się w ten sposób nauczyłem.23
EH: Poprawcie mnie jeśli się nie zgodzicie, ale mam wrażenie, że Wasza płyta z 2020 roku, Good Souls Better Angels, to jak dotąd twój najbardziej jawnie polityczny album. Te piosenki odnosiły się bezpośrednio do następstw wyborów Trumpa i ogólnie do kulturowej atmosfery w kraju. Czy wcześniej wahaliście się przed potencjalnie polaryzującymi wypowiedziami, czy może coś w tym momencie tego wymagało? Jak doszło do powstania tego albumu? 24
LW: Całkiem sporo każdego dnia było coś w wiadomościach w telewizji, albo w gazecie, co byłoby szokujące, niepokojące i sprawiało, że byłeś tak zły. To było codzienne zjawisko. Radzenie sobie z wybrykami Trumpa było wystarczające właśnie tam! Musiałam więc wyrzucić z siebie cały ten gniew, musiałam się z nim uporać – i właśnie dlatego piszę, aby uporządkować sprawy i wyrzucić je z siebie. Proces pisania jest terapeutyczny. Pisałam o tych wszystkich uczuciach, ponieważ pojawiały się tak często i było zbyt wiele denerwujących wydarzeń. Poza tym od lat chciałem pisać więcej takich piosenek – tematycznych, jak Bob Dylan, a także Pete Seeger, Woody Guthrie. Bob Dylan był w tym najlepszy, tak myślę. Właściwie trudno jest pisać takie piosenki, żeby nie brzmiały zbyt ckliwie, płaczliwie czy coś w tym stylu. Ale gdy zaczynałem grać na gitarze i śpiewać, powstało tak wiele świetnych, aktualnych piosenek. „Masters of War” Boba Dylana to najlepsza antywojenna piosenka, a ja się jej nauczyłem.25
EH: Co takiego jest w Dylanowej wersji protestu czy piosenki antywojennej, że jest dla Ciebie najlepsza? 26
LW: Dla mnie to dlatego, że jest w stanie napisać swoje zdanie bez bycia zbyt romantycznym lub zbyt kwiecistym. Nie robi tych wszystkich rzeczy typu „trzymajmy się wszyscy za ręce i tańczmy w kółeczku”; utrzymuje to w interesie, a on oczywiście dużo czyta i docenia historię. W swoich piosenkach umieszcza wersy, które zawierają odniesienia do Biblii lub przytaczają jakieś historyczne informacje. To wszystko jest widoczne w jego piosenkach. Kiedy cofniesz się i spojrzysz na jego piosenki, są one naprawdę dobrze napisane – nawet te wczesne! Weźmy na przykład „Blowin’ in the Wind” – na początku można by pomyśleć: „Cóż, to rodzaj prostej piosenki” albo „Ma w sobie ten prawie dziecięcy obraz” Ale to wspaniała piosenka, kiedy naprawdę usiądziesz i zaczniesz rozbierać ją na części i patrzeć na tekst z osobna – jest genialna! To była jedna z pierwszych piosenek, które nauczyłam się śpiewać. Ciężko jest pisać takie piosenki, takie ze świetnym tekstem i świetną melodią.27
EH: Zmieńmy nieco biegi i porozmawiajmy o twoim długim i czasami kłopotliwym związku z gatunkami – lub, bardziej, z etykietami, które inni ci przypięli. Jak zauważyłeś, tacy goście jak Bob Dylan i Neil Young mieli w zasadzie prawo do eksperymentowania – tworzenia muzyki, która flirtowała ze wszystkimi gatunkami – bez nakłaniania ich do wybrania jednego pasa. Ale ty miałeś zupełnie inne doświadczenia z tymi klasyfikacjami. 28
LW: Kiedy byłem już na tym etapie i szukałem kontraktu płytowego i wszystkiego, biznes muzyczny nieco się zmienił od czasu, kiedy Dylan i Young zaczęli nagrywać. Myślę, że w tym czasie, kiedy ja się pojawiłem, stał się on bardziej biznesem. I tak jak w każdym biznesie, wytwórnie płytowe mają działy marketingu, a właściwy marketing produktu stał się najważniejszą rzeczą. As in: Jak zamierzamy dotrzeć z tym do ludzi? Jak zamierzamy to zareklamować, przekazać wiadomość i skłonić ludzi do kupna produktu? Tak więc od samego początku byli zdezorientowani, jaki jest mój styl i wszyscy pytali: „Co to jest? Nie jesteśmy pewni, co z tym zrobić!” W połowie lat 80. nagrałem taśmę demo, wpadła ona w ręce Columbia Records w Los Angeles, a oni powiedzieli, że to „zbyt country na rock”, więc w końcu wysłali taśmę do Columbia Records w Nashville, a ci ludzie powiedzieli, że to „zbyt rock na country” Dosłownie! To znaczy, całkiem dosłownie wpadłem w szczeliny między country a rockiem. To sprawiło, że moje szanse na zdobycie kontraktu płytowego znacznie zmalały.29
W końcu ktoś wpadł na pomysł muzyki „Americana”, co moim zdaniem było tak naprawdę kolejnym chwytem marketingowym dla wytwórni płytowych, aby móc gdzieś umieścić muzykę. W ten sposób łatwiej było im się dogadać ze stacjami radiowymi i tym wszystkim, bo wiele z nich zaczęło otwierać sloty na granie piosenek w tym nowym gatunku.30
EH: Ale naprawdę opierasz się etykietom „Americana”, a także „alt-country”, mimo że ludzie przypisują istnieniu twojej muzyki kształtowanie tych kategorii. Czy Twój sprzeciw wynika ze sceptycyzmu wobec aparatu marketingowego przemysłu, czy może chodzi o coś innego?31
LW: Tak, prawdopodobnie po prostu zmęczyłem się tym całym marketingiem, który mógł wpłynąć na każdy aspekt tworzenia muzyki. Na przykład, oto przykład: Poproszono mnie, żebym pojechał na tę konwencję muzyki radiowej w Boulder, Colo, żeby wystąpić. Byli tam głównie ludzie ze stacji radiowych, więc chodziło o przyciągnięcie ich uwagi, a może także kilku ludzi z wytwórni płytowych. I jakiś facet – prawdopodobnie marketingowiec – w mojej ówczesnej wytwórni powiedział: „Wolelibyśmy, żebyś nie nosił kowbojskiego kapelusza” Czasami zakładałem kowbojski kapelusz… wielka mi rzecz! Nie chodziło o tworzenie wizerunku, nawet; po prostu lubiłem nosić kowbojskie kapelusze-32
EH: Cóż, kowbojskie kapelusze są sexy. To jest bardzo proste! 33
LW: Dokładnie, tak, onisą sexy – dziękuję! Zasadniczo ten facet od marketingu powiedział mi, że ponieważ moja muzyka jest z pogranicza country i rocka, jeśli założę kowbojski kapelusz, wszyscy radiowcy pomyślą, że jestem artystą country, co wszystko popsuje. Tak daleko to zaszło.34
EH: Czy uważasz, że któryś z nadmiernie czujnych marketingów dotyczących Ciebie i Twojego wizerunku był związany z byciem kobietą, czy też uważasz, że artyści wszystkich płci doświadczali podobnego poziomu kontroli? 35
LW: Nie patrzyłam na to jako na sprawę płci, naprawdę; myślę, że to prawdopodobnie dotyczyło wszystkich artystów. Kiedy mieszkałam w Los Angeles, wpadłam na mojego przyjaciela, który właśnie dostał naprawdę dobry kontrakt płytowy. Pogratulowałam mu, a on powiedział: „Tak, ale Lucinda, oni chcą, żebym naprawił swoje zęby! Nie podobają im się moje zęby i chcą, żebym je naprawił.” Chyba powiedziałem coś w stylu „Pieprzyć ich!” Powiem tylko, że ja też nie miałem idealnych zębów, ale nigdy nie prosili mnie o ich naprawę!36
EH: W listopadzie 2020 roku doznałeś udaru, który wpłynął na aspekty twojego codziennego życia, ale zauważyłem, że nie ma o tym wzmianki w twoim pamiętniku. Całość jest tak surowa, więc jestem ciekawa tego pominięcia.37
LW: To ciekawe pytanie, zwłaszcza że w książce piszę o całym swoim życiu. Kiedy pisałam, myślałam, że muszę opisać swój wylew; to część tego, co przeżyłam. Ale w czasie kryzysu, kiedy miałam dotrzymać jednego z terminów, redaktorzy powiedzieli mi, żebym nie przejmowała się pisaniem o udarze. Poza tym nie jestem pewien, ale wydawało się, że skoro w książce jest wystarczająco dużo rzeczy, to nie muszą się w niej znaleźć. Do pewnego stopnia starali się skrócić książkę, ponieważ zrobiła się zbyt długa. Rozmawialiśmy o tym od samego początku i nawet przejrzeliśmy inne pamiętniki artystów, żeby sprawdzić, jak długa powinna być moja.38
EH: Czy twój udar, czy to na poziomie fizycznym, czy emocjonalnym, zmienił twój stosunek do którejś z twoich piosenek? Czy jest coś w twojej dyskografii, co wydaje ci się trudniejsze lub lepsze do zagrania, z jakiegoś powodu?39
LW: To jest pytanie za milion dolarów – nie mogę teraz grać na gitarze, widzisz. Muszę się uczyć na nowo gry na gitarze. Z jakiegoś powodu boli mnie lewa ręka, kiedy próbuję naciskać na struny, więc to stanowi kolejną przeszkodę, którą będę musiała zaatakować z innego miejsca. Mój mąż, Tom, powtarza mi, że muszę spróbować grać przez ból i tego typu rzeczy, ale łatwiej powiedzieć niż zrobić. Próbowałam wszystkiego, żeby pozbyć się bólu, ale nic tak naprawdę nie działało. Uczucie jest prawdopodobnie podobne do posiadania małego artretyzmu. Mogę jednak nadal pisać, więc w tym czasie pracowałem nad wieloma tekstami. A jeśli pracuję nad piosenką, mogę wyodrębnić wystarczająco dużo nowych akordów, żeby sobie poradzić i wymyślić jakąś melodię, którą potem muszę próbować nagrać, żeby jej nie zapomnieć.40
EH: Wiele twoich piosenek jest o stracie w różnych formach, ale wydaje się, że istnieje szczególna waga przypisywana stracie, gdy odnosi się ona do nadużywania substancji. Straty, które wymieniasz mogą być dosłowne – jak śmierć – lub bardziej obrazowe, w tym sensie, że ktoś może stracić część siebie przez, powiedzmy, narkotyki lub alkohol. Co takiego jest w tego typu stratach, że mają dla ciebie taką wagę? 41
LW: Prosta odpowiedź jest taka, że jestem w świecie muzyki, a takich ludzi jest mnóstwo. Będą mieli bardziej dramatyczne życie, bardziej dramatyczne rzeczy, które się dzieją… i wiesz, tworzą dramat, który potem karmi się sam sobą, a to wszystko zasila piosenkę. Myślę, że to może stworzyć kilka interesujących historii.42
Chyba staram się pisać o rzeczach, które mogą być trochę denerwujące, albo przynajmniej trochę trudne do opowiedzenia – to zawsze było po prostu moje MO. Piszę też o samobójstwie, śmierci i pożądaniu. Chyba lubię pisać o rzeczach, które historycznie były uważane za tabu, zwłaszcza dla kobiet.43