Show Biznes

You Can’t Bring Star Trek: Strange New World s Down

W Złotym Wieku Streamingu, większość telewizji science fiction miała jedną wspólną cechę: chodziło o poważny, zimny jak kamień dramat o wysoką stawkę. Weźmy na przykład Westworld – czy ktoś kiedykolwiek uśmiechnął się na tym cholernym serialu, czy też wszyscy byli zbyt zajęci martwieniem się o los czującego życia? Tymczasem w gąszczu renesansu science-fiction Disney+, Obi-Wan Kenobi i The Mandalorian mają słodkie dzieciaki w rękawach, ale jakoś ci mali zawsze są w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Black Mirror od czasu do czasu ociera się o czarną komedię, ale za każdy wywołany śmiech widzowie dostają w zamian dwa dystopijne koszmary. Na Apple TV+, Foundation jest stale w gorączce, z przyszłością rasy ludzkiej wiszącą na szali tydzień po tygodniu. Jasne, gatunek ten ma kilka wyrazistych ostańców (jak Avenue 5 i Lower Decks), ale większość dzisiejszego telewizyjnego science fiction cierpi na coś, co nazywam Marvelitis: niebo zawsze spada, los galaktyki jest zawsze zagrożony, kontinuum czasoprzestrzenne jest zawsze w niebezpieczeństwie rozpadu.

To właśnie w ten ponury krajobraz wkracza Star Trek: Strange New Worlds, niczym ratunek po nieudanej misji. Trwająca od lat kampania Paramountu, mająca na celu tchnięcie nowego życia w słynną serię Star Trek , przyniosła takie hity, jak Lower Decks , i takie chybione projekty, jak Discovery , ale Strange New Worlds to bezapelacyjnie najlepsza produkcja Star Trek od dziesięcioleci.

Osadzony w czasach kapitana Christophera Pike’a, który poprzedzał kapitana Kirka na pokładzie U.S.S. Enterprise, ten prequel do Star Trek: The Original Series jest epizodyczną, opartą na postaciach jazdą z dreszczykiem, gdzie każda godzina łączy najwyższej klasy historię socjologiczną z dobrą, czystą, swashbucklingową zabawą. Tak wiele w tej serii po prostu działa, od jej gwiazdorskiej obsady do nostalgicznego, ale oddychającego chwytu na Trek lore, ale to, co podnosi Strange New Worlds od innych streamingowych sci-fi jest jego nacisk na słodycz i głupotę. Zachowaj swoje multiwersy, swoje zagmatwane tragiczne historie, swoje hiper-serializowane opowiadanie o końcu wszechświata, jaki znamy – ja wezmę moje sci-fi z dużą porcją hijinksów.

Należy zauważyć, że porwania są integralną częścią DNA Star Treka. Dla wszystkich swoich wizjonerskich pomysłów na kolektywizm, sprawiedliwość i integrację, Star Trek zawsze był głęboko głupią piaskownicą, gdzie oficerowie Gwiezdnej Floty wpadają w kampowe przygody pomiędzy wszystkimi wystrzałami z fazerów. Kto mógłby zapomnieć ikoniczny odcinek Original Series, w którym Enterprise zostaje opanowany przez futrzaste, szybko tworzące się tribble, lub Voyager, w którym kosmici mylą pokaz wirtualnej rzeczywistości z prawdziwym życiem? To nie są zwykłe odcinki do wyrzucenia – to szczere, pełne empatii historie z życia wzięte, które przewietrzają osuszone statki kosmiczne przy pomocy tak potrzebnego światła słonecznego. Bez nich duch optymizmu tej serii byłby mniejszy.

ethan peck as spock and gia sandhu as t'pring of the paramount original series star trek strange new worlds photo cr marni grossmanparamount ©2022 cbs studios all rights reserved
Spock i T’Pring rozmawiają po zamianie ciał.

Marni Grossman

Strange New Worlds nurkuje w głąb tej tradycji – a nawet posuwa się do wykonania na nich mrugającego, metatekstowego gestu. W jednym z wyróżniających się odcinków, legendarny oficer naukowy Spock zostaje uwikłany w Freaky Friday caper, kiedy rytuał dzielenia się duszą poszedł źle i doprowadził go do zamiany ciał ze swoją narzeczoną. „Nie lubię porywów,” ostrzega, na co Spock odpowiada lodowato, „W tym się zgadzamy, ale wygląda na to, że porywy są najbardziej logicznym sposobem działania.” W międzyczasie, po trzymającej w napięciu bitwie z poprzedniego odcinka, reszta załogi udaje się na przepustkę, podczas gdy statek przechodzi naprawy. Dwa all-work, no-play oficerowie pozostają w tyle, aby zakończyć Enterprise Bingo (rytuał hazing popularne wśród nowicjuszy), starając się udowodnić, że nie są „gdzie zabawa idzie umrzeć”, jak zostali nazwani. Spacerowanie po linie głupiej, szczerej, pełnej serca zabawy bez popadania w camp czy cringe to nie lada wyczyn – taki, który Strange New Worlds udaje się z łatwością.

Inny pamiętny skowronek to ukłon w stronę klasycznego odcinka The Next Generation, w którym kapitan Picard i jego załoga zostają przeniesieni do średniowiecznej Anglii i zmuszeni do przeżycia legendy o Robin Hoodzie, w rajtuzach i w ogóle. W Strange New Worlds, formuła ta nabiera blasku, gdy Enterprise, będąc uwięzionym w tajemniczej mgławicy, zostaje w jakiś sposób przekształcony w scenerię bajki, którą główny oficer medyczny często czyta swojej śmiertelnie chorej córce. Tylko dr M’Benga wie, że dzieje się coś dziwnego i tylko on może to powstrzymać. W renesansowych strojach, członkowie obsady mają wspaniałą okazję do grania wbrew typowi, ze szlachetnym kapitanem Pike’iem przekształconym w posłusznego flunky i goody two-shoes Spock uzupełniającym historię jako zły czarodziej. To niedorzeczna, przesadzona, lekka zabawa – i ostatnia rzecz, jakiej można by się spodziewać po prestiżowym sci-fi.

Nie zrozumcie mnie źle: Strange New Worlds potrafi być poważne. Jak słynnie powiedział kapitan Kirk w The Original Series, „Ryzyko to nasza sprawa” Strange New Worlds nie traktuje tej maksymy lekko; momentami jest to głęboko poruszające studium obowiązku, poświęcenia, tożsamości i traumy. Żyjemy w poważnych czasach, więc zapożyczając słowa Spocka, logiczne jest, że science fiction również powinno być poważne. Ale poważne historie z poważnym przesłaniem tematycznym nie zawsze muszą być bezlitośnie ponure. W przeciwieństwie do większości sci-fi dostępnych na dzisiejszych streamerach, Strange New Worlds wie, kiedy przestać tłamsić widzów bezlitosnymi międzygwiezdnymi bitwami i pozwolić historii oddychać. Jego głupsze epizody działają tak dobrze, ponieważ żadna z powagi nie odbywa się kosztem charakterystyki; raczej budują i rozwijają charakter. Podmiana ciała przez Spocka jest ostatecznie przypowieścią o radykalnej empatii, podczas gdy bajkowa przygoda Dr. M’Benga dochodzi do szokującej konkluzji, gdy musi dokonać wyboru: pozwolić swojej córce odejść, by żyła wolna od chorób, czy trzymać ją przy sobie w potencjalnie śmiertelnym niebezpieczeństwie. W jednej chwili bezsensowny szef ochrony Enterprise zmienia się w histrioniczną księżniczkę, a w następnej mrugamy przez łzy, by znaleźć chusteczki.

W erze streamingu przyjęło się, że aby science fiction kwalifikowało się jako „prestiżowa telewizja”, musi być poważne. Ale Strange New Worlds ma swoje ciastko i je też je zjada, przeszukując paczkę różnorodnych mieszanych tonów i za każdym razem zdobywając tysiąc punktów. Dla wszystkich jego epizodycznych „obcy rendezvous tygodnia” dobroć, znaki każdy ma spójny emocjonalny linii przelotowej, czy to M’Benga dążenie do wyleczenia swojej córki lub Spock niepewności o jego pół-człowieka, pół-Vulcan tożsamości. Serial rozumie, że galaktyczne niebezpieczeństwo nie jest jedynym sposobem na rozwój charakteru. Czasami potrzeba zamiany ciał, by udowodnić, że twój oblubieniec może cię kochać za to, kim jesteś, bez względu na to, jaka jest twoja tożsamość.

melissa navia as ortegas, christina chong as la'an, jess bush as nurse chapel, and babs olusanmokun as m'benga of the paramount original series star trek strange new worlds photo cr marni grossmanparamount ©2022 viacomcbs all rights reserved
Średniowieczne bajkowe hijinks w ambulatorium.

Marni Grossman

Nie każdy serial może być wszystkim dla wszystkich. Nie oczekuję, że roboty w Westworld będą się wydzierać w najbliższym czasie – gdyby to zrobiły, nie byłby to Westworld. Ale ja jestem szukając więcej twórców sci-fi, aby zdjąć swoje ołowiane stopy z gazu i rozjaśnić. Czy nie mamy już dość morderczych robotów, zapracowanych multiwersów i autorytarnych kosmitów walczących o galaktyczną dominację? Częścią wyjątkowej radości, jaką daje telewizja, jest możliwość spędzania godzinami czasu z postaciami, które kochamy, ale muszę być szczery – nie zadawałbym się z nikim w Westworld. Star Trek Widzowie żyją i umierają dzięki tej franczyzie, ponieważ uwielbiamy spędzać czas z jej słodkimi, głupimi, zadziornie inteligentnymi postaciami i obserwować, jak zmieniają się w obliczu każdego nowego niebezpieczeństwa i cudu, od konfliktu międzygwiezdnego po rajtuzy Robin Hooda. Ich statki kosmiczne są naszymi szczęśliwymi miejscami – a to wszystko dlatego, że czasami są naprawdę szczęśliwym miejscem.

Ta treść jest tworzona i utrzymywana przez osobę trzecią i importowana na tę stronę, aby pomóc użytkownikom w podaniu ich adresów e-mail. Więcej informacji na temat tej i podobnych treści można znaleźć na stronie piano.io

Related Articles

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Back to top button